Od dzisiaj właściciele budynków mają obowiązek zgłoszenia deklaracji dotyczącej używanego przez nich źródła ciepła i paliw, które są w nim spalane. Obowiązek dotyczy zarówno budynków mieszkalnych, jak i niemieszkalnych.
Twórcy nowego prawa tłumaczą, że ten obowiązek ma na celu przede wszystkim skuteczniejszą ochronę środowiska, lepszą realizację zadań związanych z termomodernizacją oraz walkę z ubóstwem energetycznym. Jak tłumaczy rząd, nie chodzi o to, żeby karać za posiadanie kopciuchów, tylko zdobyć wiedzę, gdzie one są i komu należy pomóc w pierwszej kolejności z ich wymianą. Obowiązek jest powszechny, a jego niedopełnienie związane jest z karą finansową. Dane trafią do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków.
Elektronicznie, osobiście lub pocztą
Zgłoszenie deklaracji do centralnej ewidencji będzie się mogło odbyć na dwa sposoby. Elektronicznie, poprzez system Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków, z którego skorzystamy z pomocą profilu zaufanego lub podpisu elektronicznego lub tradycyjnie, zanosząc deklarację osobiście do urzędu lub wysyłając ją pocztą.
Jeśli budynek, którego jesteśmy właścicielami posiada źródło ciepła, które zostało zainstalowane przed 1 lipca tego roku, wówczas mamy 12 miesięcy na złożenie deklaracji. Jeśli źródło ciepła pojawi się w budynku po 1 lipca, wtedy musimy dopełnić obowiązek zgłoszenia w ciągu 14 dni od jego uruchomienia.
Nie ma znaczenia, czy korzystamy z kotła gazowego, pieca kaflowego, pompy ciepła, sieci ciepłowniczej, kuchni węglowej, zwykłej kozy, czy zaawansowanego ogrzewania elektrycznego – każde źródło ciepła musi zostać wpisane do ewidencji.
Obowiązek obejmuje wszystkie budynki, które posiadają źródła ciepła lub spalania paliw do 1MW. Jeśli nieruchomość ma kilku właścicieli, to wystarczy deklaracja złożona przez jednego z nich. Jeśli chodzi o budynki wielorodzinne, to wspólne źródła ciepła zgłasza zarządca budynku, zaś indywidualne, takie jak np. kominek zgłasza jego właściciel.
Surowe kary za brak zgłoszenia, ale nie za błędy
Jeśli nie dopełnimy obowiązku, to może nas czekać mandat w wysokości 500 zł. Jeśli sprawa trafi do sądu, kara może wzrosnąć nawet do 5 tys. Co ciekawe, nowe prawo nie przewiduje kar za podanie informacji błędnych – w razie kontroli urzędowej lub kominiarskiej i wykrycia nieścisłości, nasze dane po prostu zostaną poprawione.
Chaos i problemy w urzędach
Dużym problemem jest to, że w czasie wdrażania tego rozwiązania brakło ogólnopolskiej kampanii informacyjnej – wiele osób jest zupełnie zaskoczonych pojawieniem się nowego obowiązku. Również urzędy wydają się nie do końca przygotowane – szkolenia dla urzędników odbywały się dopiero w maju, do samorządów nie przekazano też żadnych dodatkowych środków na akcje informacyjne, czy zwykłą obsługę wniosków i oprogramowania. Można się więc spodziewać, że najbliższe tygodnie i miesiące będą obfitowały w wiele nieprzewidzianych sytuacji i problemów, zarówno dla zgłaszających, jak i przyjmujących zgłoszenia.