Nasza dynamika aktywności gospodarczej jest wysoka, jako że z pandemii wyszliśmy w bardzo dobrym stanie, a fundamentalne zjawiska, jakie zaszły w naszej gospodarce, podtrzymują jej wzrost – powiedział PAP podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu główny ekonomista Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Dobrowolski.
„W Europie obecnie ważne są dwa zjawiska. Jedno z nich dotyczy tego, co zdarzy się w Europie w skali kilku kwartałów, może lat, a drugie, krótkoterminowe, związane jest z tym, co się będzie działo na rynku energii w ciągu najbliższych kilku miesięcy, zwłaszcza w styczniu. Różne kraje są w różnym stopniu zabezpieczone przed nadchodzącą zimą. Polska jest w o tyle dobrej sytuacji, że mamy niewielkie, ale pełne magazyny, mamy własne wydobycie, a także mamy możliwość zabezpieczenia dostaw gazu z innych źródeł, bo mamy gazoport oraz wkrótce będziemy mieli Baltic Pipe” – powiedział PAP podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu główny ekonomista Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Dobrowolski.
Dodał, że w gorszej sytuacji są Niemcy, które są największym konsumentem gazu używanego do produkcji elektryczności, a jednocześnie nie dysponują ani jednym gazoportem, a więc ich możliwości pozyskiwania gazu z innych kierunków niż Rosja są ograniczone. Wskazał, że nawet w przypadku tak zamożnego i sprawnego państwa, jakim są Niemcy, zbudowanie gazoportu jest procesem, który zajmie co najmniej kilka kwartałów – i to nawet jeśli w grę będzie wchodził terminal do odbioru gazu płynnego zbudowany na statku.
ZOBACZ TEŻ: Minister Buda dla „Pulsu Biznesu”: energia będzie, martwimy się o cenę
„Oprócz Niemiec należy się martwić o kraje, które są blisko Rosji i nie mają dostępu do morza: Słowacja, Węgry, Czechy. W przypadku Słowacji Polska ostatnio otworzyła połączenie gazowe i to trochę zmniejsza problem. Ale generalnie i tak najwięcej zależy od tego, czy tegoroczna zima będzie ostra” – dodał główny ekonomista PFR.
Zwrócił uwagę, że najmniej powodów do obaw mają gospodarstwa domowe, których ewentualne wyłączenia nie dotkną, bo jeśli dojdzie do wstrzymania dostaw gazu, to do zakładów przemysłowych, które wykorzystują gaz do produkcji. Tyle że te najbardziej gazochłonne firmy już ograniczają lub wstrzymują produkcję ze względu na wysokie ceny gazu. Poza tym już obecnie ceny gazu spadają.
„Ceny gazu były wysokie ze względu na panikę, jaka wybuchła wśród przemysłów, które wykorzystują gaz, ale jednak mechanizmy rynkowe działają. W efekcie ceny gazu spadają. Najlepszym dowodem jest fakt, że Rosja właśnie ogłosiła, że zamyka Nord Stream 1, a tymczasem ceny gazu spadły, a więc zdarzyło się coś, co było niewyobrażalne jeszcze dwa miesiące temu” – stwierdził Paweł Dobrowolski.
Powiedział, że obecnie jest widoczne spowolnienie PKB, poza tym widać wysoką zmienność prognoz, które bardzo mocno zależą od sytuacji na rynku gazowym.
„W przypadku Polski nasza dynamika aktywności gospodarczej jest wysoka, jako że z pandemii COVID wyszliśmy w bardzo dobrym stanie, a fundamentalne zjawiska, jakie zaszły w naszej gospodarce, podtrzymują jej wzrost. W czasie pandemii doszło do niespotykanego zjawiska, bo stopa zatrudnienia nie tylko osiągnęła rekordowy poziom, ale także przebiła średnią europejską. A im więcej ludzi pracuje, tym wyższy poziom aktywności gospodarczej i tym wyższe PKB. Poza tym co miesiąc kolejne dziesiątki tysięcy uchodźców z Ukrainy znajdują pracę. Wcześniej były obawy, co będzie z uchodźcami, jak oni się u nas odnajdą. Tymczasem rynek pracy okazał się na tyle chłonny, że oni znajdują pracę, co zwiększa aktywność naszych firm. W efekcie po covidzie wchodzimy w okres kryzysu gospodarczej w relatywnie dobrym stanie” – stwierdził Dobrowolski.
Przyznał, że istnieją obawy o to, jak sytuacja w niemieckiej gospodarce przełoży się na polski wzrost gospodarczy, bo Niemcy są największym partnerem handlowym Polski. Zastrzegł, że choć nasza gospodarka jest dobrze zdywersyfikowana, to w razie „dużego krachu systemowego w Niemczech my także oberwiemy rykoszetem”.
„Ale Niemcy są najbardziej uprzemysłowioną gospodarką w Europie i najnowocześniejszą w sensie tego, co eksportują. A więc jeśli pojawią się chwilowe problemy z kosztami energii, to mają oni bardzo dobre możliwości reagowania na to zjawisko. Widzieliśmy to już w latach 70. A więc czeka ich kilka trudnych kwartałów teraz i potem kolejnych kilka lat, jakich potrzeba na dostosowanie do nowych warunków, ale nie spodziewałbym się wielkiego krachu systemowego w niemieckiej gospodarce” – stwierdził główny ekonomista PFR.
W jego opinii obecnie całą gospodarkę europejską czeka przebudowa, która będzie uwzględniać wyższe koszty energii, i to zarówno na poziomie przedsiębiorstw, jak i gospodarstw domowych, które będą również przestawiać się na zmniejszone zużycie energii.
„Teraz jesteśmy na początku tego procesu, ale na jego końcu okaże się, że jesteśmy mniej uzależnieni od gazu i gospodarki rosyjskiej. Tak było w latach 70., to nie było najprzyjemniejsze doświadczenie, ale gospodarka europejska, podobnie jak amerykańska, wyszły z tego kryzysu wzmocnione” – ocenił główny ekonomista PFR. (PAP)