Projekt podatku od mediów i reklam wywołał masowy protest nadawców i wydawców. O co chodzi?

Rząd chce wprowadzić podatek od mediów i reklamy, skierowany w największych światowych graczy jak Facebook, Apple czy Google. Gwałtownie zaprotestowały jednak niemal wszystkie prywatne media, które uważają, że jest to haracz nakładany na nie. Jakie są zapisy projektu ustawy?

Projekt ustawy został opublikowany 2 lutego 2021 roku. Dotyczy on dodatkowych przychodów Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzenia Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów.

ZOBACZ TEŻ: Budżet Kielc na 2021 rok uchylony przez Regionalną Izbę Obrachunkową

We wtorek 9 grudnia przedstawiciele wielu mediów podpisali się pod listem otwartym do władz Rzeczypospolitej Polskiej i liderów ugrupowań politycznych w sprawie tego projektu.

“Zwracamy się w sprawie zapowiadanego nowego, dodatkowego obciążenia mediów działających na polskim rynku, myląco nazywanego „składką”, wprowadzaną pod pretekstem Covid-19. Jest to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media” – napisano w liście.

Przedstawiciele mediów podnoszą, że nie uchylają się od żadnych obowiązków podatkowych, ale też wspierają państwo swoją działalnością:

“Jako media działające od wielu lat w Polsce nie uchylamy się od ciążących na nas obowiązków i społecznej odpowiedzialności. Co roku płacimy do budżetu Państwa rosnącą liczbę podatków, danin i opłat (CIT, VAT, opłaty emisyjne, organizacje zarządzające prawami autorskimi, koncesje, częstotliwości, decyzje rezerwacyjne, opłata VOD itd.). Własną działalnością charytatywną wspieramy też najsłabsze grupy naszego społeczeństwa. Wspieramy Polaków, jak i rząd w walce z epidemią, zarówno informacyjnie, jak i przeznaczając na ten cel zasoby warte setki milionów złotych.

Zdecydowanie sprzeciwiamy się więc używaniu epidemii, jako pretekstu do wprowadzenia kolejnego, nowego, wyjątkowo dotkliwego obciążenia mediów. Obciążenia trwałego, które przetrwa epidemię Covid-19” – czytamy w liście otwartym.

Czego dotyczy projekt ustawy?

Projekt ustawy zakłada pozyskanie dodatkowych środków, które mają zapobiec długofalowym zdrowotnym, gospodarczym i społecznym skutkom pandemii COVID-19. Źródłem tych dodatkowych funduszy mają być składki płacone od reklamy w Internecie i mediach tradycyjnych.

Ministerstwo Finansów liczy, że tak zdobyte środki poprawią sytuację NFZ, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków i nowego funduszu celowego, który ma służyć dofinansowywaniu projektów związanych z kulturą, dziedzictwem narodowym i przemianami w przestrzeni cyfrowej. Podatek ma przynieść około 800 mln – 1mld zł rocznie.

Koronnym argumentem Ministerstwa Finansów jest to, że Polska wprowadzając taki podatek idzie śladem wielu innych państw UE i OECD, które mają w swoim prawie podobne rozwiązania. Wśród takich krajów wymieniane są Węgry, Grecja, Austria i Francja.

Najbardziej rozbudowany podatek tego typu funkcjonuje w Austrii – od 2000 roku pobiera się tam opłaty za reklamy w telewizji, radiu, gazetach, Internecie i na plakatach. We Francji opodatkowane są reklamy w radiu i telewizji, a w Grecji tylko w telewizji. Podobne daniny stosują też państwa pozaeuropejskie, np. Malezja i Indie.

Przedstawiciele mediów nie zgadzają się z tą argumentacją twierdząc, że narzucenie takiego podatku odbije się negatywnie przede wszystkim na niedużych wydawcach, dla których wpływy z reklam stanowią jedyne źródło utrzymania.

Rząd zapewnia, że podatek nie będzie odbiegał wysokością od stawek stosowanych np. na Węgrzech czy w Czechach. Dokładna wysokość stawki będzie zależała od wielości i rodzaju medium oraz reklamowanego produktu. Wyższe stawki będą dla największych wydawców oraz na produkty szkodliwe – np. napojów słodzonych.

Zapłacą giganci czy małe media?

“Szereg państw Unii Europejskiej wprowadziło lub rozważa wprowadzenie przepisów wdrażających na ich obszarze opodatkowanie gospodarki cyfrowej (digital economy tax), obejmując daninami, obok reklamy konwencjonalnej, także reklamę udostępnianą on-line. Należą do nich zarówno kraje zachodniej Europy (m. in. Francja, Belgia, Hiszpania, Włochy i Wielka Brytania), jak i państwa naszego regionu (Czechy i Węgry). W podobnym kierunku pójdzie Polska. Stawka składki od reklamy internetowej wyniesie 5%. Jej zakresem objęci zostaną „giganci cyfrowi”, których globalne przychody sięgają 750 mln Euro, a przychody z tytułu reklamy internetowej w Polsce 5 mln Euro”

– napisano w uzasadnieniu projektu.

Przedstawiciele mediów twierdzą jednak, że to polscy wydawcy poniosą największe koszty nowego podatku – szacują, że „globalni cyfrowi giganci” zapłacą od 50 do 100 mln zł z łącznej kwoty podatku.

Na co trafią pieniądze z podatku od mediów i kiedy wejdzie w życie? 

50% z zebranego podatku trafi do NFZ, 35% do nowego Funduszu wsparcia kultury i dziedzictwa narodowego w obszarze mediów – czyli część z tych pieniędzy wróci do mediów, np. na realizację szczególnie istotnych społecznie projektów. 15% składki trafi do Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków.

Konsultacje społeczne nad projektem potrwają do 16 lutego 2021 roku, a jeśli ustawę przyjmie parlament, to wejdzie ona w życie 1 lipca tego roku.

Wiadomości z regionu

Powiązane wiadomości