W tym roku obchodzimy 65. rocznicę Poznańskiego Czerwca – pierwszego w PRL strajku generalnego, który został krwawo stłumiony przez władze. U jego podłoża legło niezadowolenie z warunków materialnych załogi zakładu Cegielskiego, największej fabryki w Poznaniu, lecz bardzo szybko jej wystąpienie przerodziło się w otwarty bunt przeciwko komunistycznej władzy.
Niezadowolenie wśród pracowników Cegielskiego rosło od końca 1955 roku. Robotnicy skarżyli się na pobierany niesłusznie przez trzy lata podatek, który pozbawił ich części zarobków. Był to też okres politycznej odwilży w ZSRR i państwach satelickich, do której doszło po śmierci Józefa Stalina. Jednak „przezwyciężanie błędów i wypaczeń” komunizmu w warstwie politycznej i ideologicznej nie przełożyło się na poprawę warunków bytowych np. robotników. Utrzymywany system gospodarki planowej był niewydolny i nieefektywny.
Wybuch
26 czerwca do Warszawy udała się delegacja robotników z zakładów Cegielskiego, by dyskutować na temat swoich postulatów. Początkowa zgoda władz na przyjęcie żądań delegatów została szybko wycofana. 27 czerwca strajk rozpoczęli robotnicy innych poznańskich fabryk, którzy z powodu podwyższenia planu produkcji stracili premie czerwcowe, które stanowiły 20-30% ich zarobków.
28 czerwca załogi zakładów Cegielskiego i innych fabryk podjęły strajk generalny i wyszły na ulice Poznania. Sformowano pochód, do którego spontanicznie dołączali inni mieszkańcy miasta. Wkrótce około 100-tysięczny tłum dotarł pod Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Domagano się obniżenia norm pracy, obniżenia cen i podwyższenia płac. Początkowo pokojowy protest z godziny na godzinę radykalizował się i do haseł gospodarczych dołączyły te antykomunistyczne.
O 10 Biuro Polityczne KC PZPR wydało decyzję o użyciu wojska do stłumienia poznańskich rozruchów. Mniej więcej w tym samym czasie napięcie wśród demonstrantów znacznie wzrosło – opanowano poznańskie więzienie i wypuszczono osadzonych. Manifestujący wdarli się też do gmachów sądu i prokuratury. Grupa, która ruszyła pod Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego została ostrzelana.
Pacyfikacja
Do Poznania skierowano prawie 10 tys. żołnierzy i 400 czołgów. W toku kilkugodzinnych walk siły pacyfikacyjne wystrzeliły 180 tys. sztuk amunicji w kierunku nieuzbrojonych demonstrantów. Posiadali oni jedynie około 250 sztuk broni zdobytej w przejętych posterunkach milicji, opanowali też dwa czołgi, które jednak dość szybko odbiło wojsko. W trakcie walk zniszczono lub uszkodzono 31 czołgów.
28 czerwca wieczorem poznańscy demonstranci uwolnili więźniów politycznych przetrzymywanych przez UB i NKWD w specjalnym obozie w Mrowinie. Nie mieli jednak szans z zawodowym wojskiem, które z godziny na godzinę rozbijało kolejne grupy protestujących i pacyfikowało nastroje w mieście. Operacja ta potrwała do godzin popołudniowych 29 czerwca.
Szacuje się, że w czasie Poznańskiego Czerwca zginęło około 70 osób (w tym 4 żołnierzy i 4 funkcjonariuszy UB i MO) a około 600 osób odniosło rany. Komunistyczna propaganda właściwie przemilczała te wydarzenia, miasto zostało odcięte od reszty kraju, a jedyne wzmianki o „wypadkach czerwcowych” pojawiły się w oficjalnych partyjnych komunikatach.
W związku z rozruchami aresztowano około 250 osób, wiele z nich było represjonowanych. Jednak Poznański Czerwiec miał też szereg pozytywnych następstw, związanych m.in. z aktywizacją społeczeństwa i wzrostem świadomości politycznej. Przyspieszył też dalsze zmiany PRL-owskiego ustroju. Pomimo prób przemilczania odbił się też szerokim echem w kraju i na świecie – również dlatego, że w tym czasie w Poznaniu przebywało wielu zagranicznych gości odwiedzających Międzynarodowe Targi Poznańskie.
Poznański Czerwiec wpłynął też na tzw. przewrót październikowy w Polsce i dojście do władzy Władysława Gomułki. Być może to dzięki tym wydarzeniom zmiana władzy w PRL odbyła się bezkrwawo, w przeciwieństwie do np. kryzysu na Węgrzech – który nota bene był częściowo inspirowany przez Poznański Czerwiec.