Spodziewamy się, że inflacja w lipcu wzrosła do 4,8-4,9 proc. z 4,4 proc. w czerwcu. Powodem wzrostu wskaźnika są ceny żywności, paliw i energii – powiedział PAP ekonomista Banku Pekao Adam Antoniak.
W piątek GUS opublikuje tzw. szybki szacunek inflacji w lipcu.
„Spodziewamy się, że inflacja w lipcu wzrosła do 4,8-4,9 proc. z 4,4 proc. w czerwcu” – powiedział PAP Antoniak.
Jak wskazał, na ten wzrost złożą się głównie czynniki niezwiązane z inflacją bazową.
ZOBACZ TEŻ: Sąd Okręgowy utrzymał wyrok ws. mężczyzn oskarżonych o promowanie faszyzmu
„Po pierwsze mieliśmy wzrost cen paliw w ujęciu miesięcznym, co przełoży się na wysokie roczne tempo wzrostu tej kategorii (ok. 30 proc.). Po drugie, wyższego wzrostu cen w ujęciu rocznym należy oczekiwać w przypadku nośników energii. Rok temu w lipcu mieliśmy obniżkę cen gazu, a w tym roku tej obniżki nie było. Co więcej, w przyszłym miesiącu będzie podwyżka taryfy za ten surowiec. Po trzecie, i najważniejsze, ceny żywności rosły w lipcu szybciej niż w czerwcu w ujęciu r/r.” – mówił Antoniak.
“Szacujemy, że inflacja bazowa obniżyła się w czerwcu, a wzrost wskaźnika CPI napędzały żywność, paliwa i energia” – dodał.
Jego zdaniem, coraz mocniej rośnie ryzyko wzrostu inflacji do 5 proc.
„Nie można wykluczyć, że 2020 r. zakończymy z inflacją konsumencką w okolicach 5 proc. Jeżeli będzie się materializował taki scenariusz, to wkrótce możemy być świadkami ponownego wzrostu oczekiwań rynkowych na podwyżki stóp procentowych w Polsce” – powiedział ekonomista Banku Pekao. (PAP)
Autor: Marek Siudaj