Gielerak: uwarunkowania geopolityczne każą myśleć o Wojskowej Słubie Zdrowia jako odrębnym rodzaju sił zbrojnych [WYWIAD]

Uwarunkowania geopolityczne Polski każą myśleć o Wojskowej Słubie Zdrowia jako odrębnym rodzaju sił zbrojnych – mówi PAP dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego gen. Grzegorz Gielerak.

Musimy dysponować rozwiniętymi zdolnościami reagowania kryzysowego – akcentuje profesor, wskazując m.in. na konieczność szkoleń z medycyny pola walki i przygotowanie odpowiednich struktur.

Gen. Gielerak w wywiadzie dla PAP mówi, że polski system ochrony zdrowia jest dziś na etapie – używając języka wojskowego – realizacji pilnej potrzeby operacyjnej, obejmującej m.in. nabycie zdolności do udzielania pomocy medycznej podczas konfliktu zbrojnego toczącego się na własnym terenie.

Szef WIM zwraca uwagę, że skuteczne pomaganie uchodźcom z Ukrainy jest wyzwaniem organizacyjnym i finansowym. Ich stan i okoliczności w jakich się znaleźli wysoce uprawdopodabniają prognozę, że przynajmniej w początkowym okresie pobytu w Polsce statystycznie częściej będą wymagać interwencji medycznej, a za pewnik trzeba przyjąć, że w większości przypadków chorzy nie dysponują m.in. dokumentacją medyczną o zabiegach, procedurach diagnostycznych i lekach.

ZOBACZ TEŻ: Kaczyński o katastrofie smoleńskiej: dzisiaj wiemy, co się stało; mamy zweryfikowaną odpowiedź

PAP: Inwazja Rosji na Ukrainę ma bezpośredni wpływ na wiele obszarów funkcjonowania naszego państwa, w tym także system ochrony zdrowia. Co należałoby zrobić, by właściwie odpowiedzieć na potrzeby imigrantów?

Gen. Grzegorz Gielerak: Odwołując się do swoich doświadczeń z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że prowadzenie opieki wobec tak wysoce specyficznej grupy jest wyzwaniem, które należy rozpatrywać w kategoriach opieki kompleksowej, obejmującej z jednej strony pomoc psychologiczną kierowaną zarówno do rannych, jak i opiekującego się nimi personelu, ale także unikalną wiedzę związaną z metodami bardzo często wieloetapowego oraz interdyscyplinarnego leczenia zabiegowego i zachowawczego.

PAP: W jakim kierunku powinny iść zmiany?

G.G.: Zmiany są potrzebne, by polski system ochrony zdrowia, uzyskał zdolność szybkiej i skutecznej odpowiedzi na zagrożenia związane z konfliktem zbrojnym.

Z jednej strony to kwestia opracowania i realizacji w ramach szkolenia obowiązkowego programu kształcenia kadr medycznych w zakresie przeciwdziałania skutkom obrażeń pola walki. Z drugiej – przygotowanie struktur państwa do skutecznej odpowiedzi na wszelkie ryzyka związane z konfliktem zbrojnym.

Posiadanie odpowiednich rezerw materiałowych wraz z odwodami przeszkolonego personelu medycznego to jedne z priorytetowych obecnie zadań.

Rzeczpospolita Polska jest krajem, który już tylko z uwagi na swoje położenie geograficzne, otoczenie powinien, wzorem państw takich jak choćby Niemcy, Francja, a ostatnio Ukraina, dysponować rozwiniętymi zdolnościami reagowania kryzysowego realizowanymi za pomocą wydzielonego rodzaju Sił Zbrojnych – Wojskowej Służbie Zdrowia.

PAP: Jakie to przyniosłoby korzyści?

G.G: Ogromne. Wejście w życie przepisów ustawy o Obronie Ojczyzny jest doskonałą okazją do przeprowadzenia oczekiwanych i niezbędnych z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego zmian w tym zakresie.

Ustawa oraz przygotowywane do niej akty wykonawcze stwarzają doskonałe warunki do przeprowadzenia radykalnych zmian w polityce bezpieczeństwa państwa, także m.in. poprzez dostosowanie struktur i zadań komponentu medycznego.

Dynamiczne zmiany w polityce międzynarodowej jakich jesteśmy dziś świadkami jasno pokazują, że pewne zdolności operacyjne, jakie do tej pory były wyłączną domeną wojska, muszą stać się również elementem funkcjonowania “cywilnych” segmentów życia.

Mówiąc wprost: dochowanie zasad bezpieczeństwa zdrowotnego narodu w równym stopniu powinno być obowiązkiem podstawowej opieki zdrowotnej, jak i wojskowych szpitali polowych. Nie mam tu oczywiście na myśli skali stojących za tym obciążeń, te naturalnie są większe po stronie komponentu wojskowego, ile uczestnictwa, odpowiedzialnego zaangażowania w sferę zadań, których adekwatne do potrzeb i możliwości rozłożenie na poszczególne segmenty rynku medycznego jest podstawowym warunkiem budowania odporności systemu ochrony zdrowia na sytuacje kryzysowe.

PAP: Polski system ochrony zdrowia, z odwiecznymi deficytami, jest w stanie stawić czoła nowemu wyzwaniu, jakim są tysiące dodatkowych pacjentów z Ukrainy?

G.G.: Prawdziwym wyzwaniem organizacyjnym i finansowym dla systemu ochrony zdrowia, także w części dotyczącej podmiotów szpitalnych, jest zapewnienie uchodźcom opieki medycznej, która wprost będzie odpowiadała ich aktualnym potrzebom.

Status medyczny imigrantów, okoliczności życia w jakich się znaleźli wysoce uprawdopodabnia prognozę, że przynajmniej w początkowym okresie pobytu w naszym kraju statystycznie częściej będą wymagać interwencji.

Skala zjawiska z jakim przyjdzie się nam w tym względzie zmierzyć po części zależy od tego, na ile skutecznie uda się zorganizować pomoc medyczną na poziomie opieki ambulatoryjnej oraz w jakim stopniu możliwe okaże się utrzymanie jej kompleksowości bez konieczności udziału podmiotów lecznictwa szpitalnego, w tym SOR.

Zatem, za ograniczoną można dziś uznać potrzebę angażowania w ten proces infrastruktury szpitali tymczasowych, zwłaszcza biorąc pod uwagę dotychczasowy sposób ich organizacji i przeznaczenia.

Niemniej jednak sieć tego typu szpitali w formule jaka od ponad roku funkcjonuje w WIM, czyli szpitala modułowego, mogła odegrać pozytywne znaczenie na wczesnym etapie przyjmowania uchodźców, gdzie kluczowe znaczenie miała ich rejestracja, określenie (kategoryzacja) statusu zdrowotnego, w tym epidemicznego oraz przeprowadzenie podstawowych interwencji medycznych.

To kolejny przykład, obok kryzysu epidemicznego oraz migracyjnego przy granicy z Białorusią, pokazujący jak bardzo wsparcie krajowej sieci szpitali modułowych może być przydatne w tworzeniu odporności państwa na zdarzenia kryzysowe wymagające ponadstandardowego zaangażowania systemu ochrony zdrowia w przeciwdziałanie ich skutkom.

Dlatego też dbając o racjonalność działań na rzecz bezpieczeństwa państwa i obywateli nie powinniśmy dłużej zwlekać z decyzją o powstaniu wspomnianej wyżej sieci “szpitali operacyjnych”.

PAP: Planując opiekę medyczną wobec imigrantów jak zapewnić i działania doraźne o charakterze interwencji medycznej i opiekę długoterminową, jakiej wymagają choroby przewlekłe?

G.G.: To bardzo wrażliwa społecznie kwestia i jednocześnie poważne wyzwanie organizacyjne i finansowe dla naszego systemu ochrony zdrowia. Konieczność znalezienia systemowej odpowiedzi na niekwalifikowaną, a tym samym nie ujmowaną w żadnych prognozach i planach liczbę nowych świadczeń opieki zdrowotnej prezentujących dodatkowo bardzo szerokie spektrum zdarzeń medycznych.

Zastosowanie prostej estymacji pozwala zbudować perspektywę skali potrzeb zdrowotnych jakie dotyczą ponad 2 milionowej rzeszy uchodźców, biorąc przy tym pod uwagę jej specyfikę wynikającą ze struktury wieku i płci. Na tej podstawie jesteśmy w stanie wyjściowo oszacować jaka część naszych gości będzie wymagała leczenia onkologicznego, terapii chorób rzadkich, czy najczęściej występujących populacyjnie chorób przewlekłych oraz zabezpieczyć na ten cel niezbędne środki finansowe.

Rozpoznane potrzeby pozwolą opracować model udzielania świadczeń opieki zdrowotnej gwarantujący jego możliwie najwyższą adekwatność i efektywność tak, aby w możliwie maksymalnym stopniu uniknąć ryzyka wystąpienia odczuwalnych ograniczeń w dostępie do usług medycznych.

Zatem, kluczem do uniknięcia większości problemów o jakich rozmawiamy są pieniądze – zarówno ich liczba, jak i racjonalny sposób wydatkowania, oraz dobra, dostosowana do okoliczności i rzeczywistych potrzeb organizacja opieki.

W tej ostatniej kwestii wartym rozważenia jest model opieki oparty o centra pomocy medycznej – wydzielone na terenie powiatów i województw podmioty lecznicze, których zdolności oceniane zakresem udzielanych świadczeń medycznych gwarantują najlepsze dopasowanie do potrzeb całkowicie nowej – z punktu widzenia dotychczasowych doświadczeń rynku medycznego w Polsce – populacji pacjentów.

Prowadzenie działalności leczniczej wobec imigrantów powinno uwzględniać ich wyjściowo zdefiniowane potrzeby, a także okoliczności w jakich będą one zaspokajane. Za pewnik musimy przyjąć, że w większości przypadków chorzy nie dysponują jakąkolwiek dokumentacją medyczną, fachowo potwierdzoną informacją na temat przebytych zabiegów, procedur diagnostycznych, czy przewlekle przyjmowanych leków, co samo w sobie stawia podmiotowi leczniczemu do jakiego trafi pacjent dodatkowe wymagania.

Zatem, jeśli chcemy, aby udzielana na etapie opieki podstawowej pomoc była możliwie kompletna, ograniczając krążenie zagubionego pacjenta w systemie, z następczym ryzykiem destabilizacji stanu jego zdrowia skutkującym np. wizytą w SOR, musimy zadbać, aby podmioty w tym uczestniczące dysponowały możliwie szerokimi zdolnościami wyjściowej oceny chorego. Pozbawiona barier językowych i kulturowych fachowa komunikacja z chorym. Do tego wiedza i doświadczenie wsparte możliwościami wykonania w miejscu celowych badań diagnostycznych potwierdzających wstępne rozpoznanie z równoczesnym określeniem stopnia zaawansowania choroby stanowią o sukcesie proponowanego – podkreślę jeszcze raz – opartego na wybranych centrach diagnostycznych modelu opieki.

Rekomendowana ścieżka postępowania pozwoli zachować ustawową gwarancję równej dostępności chorych do świadczeń opieki zdrowotnej przy zapewnieniu możliwie najlepszej, biorąc pod uwagę wspomnianą wyżej specyfikę warunków udzielania świadczeń, efektywności i skuteczności podejmowanych działań.

PAP: Czy sytuacja migracyjna uzasadnia obawy Polaków dotyczące ograniczeń w dostępie do systemu ochrony zdrowia?

G.G.: Tak jak wspominałem o tym wcześniej – to kwestia pieniędzy i dobrej organizacji, w skrócie tego, czego najbardziej potrzebuje dziś nasz rynek zdrowia. Jakkolwiek nie tyle strumienia środków finansowych wraz ze stojącym za nim przekazem informacyjnym określającym dążenie państwa do poprawy wartości wskaźników ekonomicznych powszechnie uznawanych za markery dobrego systemu ochrony zdrowia, ile nakładów, za którymi podąża realna siła nabywcza, dzięki której świadczeniobiorcy mają dostęp do większej liczby, w tym również technologicznie bardziej zaawansowanych usług medycznych.

Po drugie, naszym pierwszoplanowym działaniem powinno być dążenie do optymalizacji wykorzystania zasobów systemu ochrony zdrowia, tu i teraz, na etapie naturalnego kształtowania się potrzeb zdrowotnych imigrantów.

Doświadczenia kryzysu pandemicznego, stanowiące rodzaj systemowego “stress testu”, wskazują kierunki w jakich powinny podążać zmiany organizacyjne w systemie, których najważniejszym dziś celem jest utrzymanie, a docelowo zwiększenie dostępności oraz podniesienie jakości udzielanych świadczeń opieki zdrowotnej. Brak inicjatywy w tym zakresie, podjętej dodatkowo w narzuconym nowymi okolicznościami wąskim oknie czasowym, może wiązać się z poważnymi perturbacjami dotyczącymi zarówno sprawności funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, jak i związanych z tym skutków społecznych i politycznych, które tym razem mają szansę ujawnić się nie tylko w dobrze znanej relacji społeczeństwo-system ochrony zdrowia, ale także w nowej jej odmianie – społeczeństwo-imigranci.

Tolerowanie nadmiernej dekoncentracji podmiotów leczniczych pogłębia rozproszenie zasobów finansowych i kadrowych, które w miejsce jakości i bezpieczeństwa udzielanych świadczeń przejmują rolę kluczowych obszarów rywalizacji pomiędzy świadczeniodawcami. Brak mechanizmów finansowych promujących współpracę i koordynację działań w ramach konsorcjów POZ, AOS i szpitali. Podobnie, brak uregulowań dotyczących warunków funkcjonowania, wzajemnych relacji oraz zobowiązań wobec państwa podmiotów publicznych i niepublicznych, zawyżających koszty funkcjonowania systemu, ograniczając przy tym możliwości skutecznego oraz efektywnego wykorzystania zgromadzonych w nim zasobów.

W okresie minionych dwóch lat doświadczyliśmy w kraju dwóch kryzysów, z których każdy odcisnął swoje piętno na kondycji systemu ochrony zdrowia oraz zdrowiu Polaków, co m.in. znajduje potwierdzenie w statystkach dotyczących liczby nadmiarowych zgonów. W tych warunkach naturalną wydaje się potrzeba zmiany najważniejszych paradygmatów determinujących dotychczasowy sposób organizacji i funkcjonowania obszaru państwa stanowiącego fundament bezpieczeństwo Polaków. Takie okazje układają się w cyklach dekadowych, stąd niewybaczalnym błędem byłoby jej zmarnowanie.

PAP: Polska jest krajem przyfrontowy. Co to oznacza dla organizacji, poziomu gotowości do działania systemu ochrony zdrowia?

G.G.: Polski system ochrony zdrowia jest dziś na etapie – mówiąc językiem wojskowym – realizacji pilnej potrzeby operacyjnej, włącznie z nabyciem zdolności do prowadzenia skutecznej pomocy medycznej podczas konfliktu zbrojnego toczącego się na własnym terenie.

Skala związanych z tym wyzwań – konieczność posiadania specyficznych zasobów materiałowych, odpowiedniej liczby przeszkolonego personelu medycznego, zdolności organizacyjnych, stanowi przesłankę do planowania działań realizowanych w trybie operacji w maksymalnym stopniu wykorzystujących dostępne zasoby.

Punktem wyjścia do przebudowy, nowego otwarcia na zmieniającą się rzeczywistość jest poparte doświadczeniem przekonanie, że obecne zagrożenia budują potencjał, a wraz z nim tworzą warunki do nowego ustrukturyzowania systemu ochrony zdrowia oraz wzrostu jego produktywności.

Biorąc pod uwagę potrzeby oraz możliwości za najbardziej właściwe wydaje się utworzenie na terenie kraju sieci szpitali, których rozmieszczenie, liczba i stojące za nią zdolności jednostek będzie odpowiadać szacowanej wielkości strat sanitarnych związanych z potencjalnym konfliktem. Profil tworzących krajową sieć szpitali powinien obejmować podmioty gotowe do prowadzenia kompletnej – wielospecjalistycznej pomocy medycznej ze szczególnym naciskiem na kontekst związany z leczeniem obrażeń pola walki.

Wiedza i doświadczenie personelu medycznego, posiadane środki materiałowe, w tym również zasoby zgromadzone w formie zapasów nienaruszalnych na czas kryzysu i wojny w rejonowych bazach zaopatrzenia powinny stanowić stały element wyróżniający podmioty spośród innych placówek funkcjonujących na rynku ochrony zdrowia.

Co zrozumiałe listę takich placówek powinny otwierać wiodące szpitale wojskowe, do których na podstawie zdefiniowanych potrzeb powinny być dołączane inne podmioty – szpitale wielospecjalistyczne, centra urazowe – jednostki, które minimalnym nakładem sił i środków byłyby w stanie sprostać stawianym wymaganiom.

PAP: Po kilku tygodniach trwania wojny w Ukrainie, co możemy powiedzieć o zdolnościach tamtejszego systemu ochrony zdrowia do przeciwdziałania skutkom wojny?

G.G.: Strategia działania władz Ukrainy jest w tej kwestii jasna, zrozumiała oraz całkowicie adekwatna wobec zaistniałych okoliczności. Obok komponentu wojskowego Ukraińcy z powodzeniem wykorzystują infrastrukturę cywilną, która szybko przestawiła się na realizację zadań w trybie czasu wojny, co pokazuje, że zarządzający systemem ochrony zdrowia odpowiednio wcześniej przygotowali niezbędne do tego plany, zasoby i procedury. (PAP)

Wiadomości z regionu

Powiązane wiadomości