Nastroje przed świętami lepsze niż rok temu. Polacy coraz mniej chcą oszczędzać na żywności

W porównaniu do zeszłego roku spadł odsetek Polaków poszukujących żywności na święta w promocjach – z 89% do ponad 85%. Do tego wzrosło zainteresowanie wyłącznie regularnymi cenami – z 2% do blisko 3%. Obecnie ponad 73% konsumentów zapewnia, że zaciska pasa przed Bożym Narodzeniem. Rok temu dotyczyło to 81%. Wówczas 11% rodaków nie ograniczało się, a teraz już 18% nie oszczędza. Najczęściej wskazywany budżet na świąteczne art. spożywcze dla jednej osoby wynosi 101-200 zł, a następny – 201-300 zł. Ponadto przybyło osób deklarujących 301-400 zł, 401-500 zł i ponad 500 zł. Eksperci komentujący te wyniki widzą zmianę preferencji konsumenckich i przekonują, że pomału sytuacja się poprawia. Po analizie danych stwierdzają, że Polacy są zmęczeni ciągłym poszukiwaniem oszczędności.

Jak co roku większość Polaków szuka produktów spożywczych na święta głównie w promocjach. Jednak tym razem ponad 85% osób to deklaruje, czyli mniej niż w ub.r. – 89%. Tak wykazał raport platformy analityczno-badawczej UCE RESEARCH i Grupy BLIX pt. „Plany zakupowe Polaków na święta 2023”, oparty na badaniach opinii publicznej z tego i ubiegłego roku. W obu sondażach wzięło udział ponad tysiąc konsumentów odpowiedzialnych za codzienne zakupy w swoich gospodarstwach domowych.

– Mniejsze zainteresowanie zniżkami przy zakupie art. spożywczych na święta może być efektem zmiany preferencji konsumenckich w kierunku zdrowszej i bardziej zrównoważonej żywności, na którą niekoniecznie są rabaty. Może być też wynikiem spadku różnic cenowych między produktami w promocjach i w cenach regularnych. To z kolei może być spowodowane wysoką inflacją i podwyżkami kosztów produkcji oraz dystrybucji. Ponadto Polacy mogli stać się ostrożniejsi jako klienci. Wyniki badania informują handel, że konieczne jest zaoferowanie konsumentom czegoś więcej niż tylko obniżek, np. wyższej jakości, lepszej obsługi, większej wygody i odpowiedzialności ekologicznej – analizuje dr Jolanta Tkaczyk z Akademii Leona Koźmińskiego.

Z kolei dr Krzysztof Łuczak z Grupy BLIX rozważa aspekt zmęczenia konsumentów ciągłym zaciskaniem pasa. To może prowadzić do tego, że mniej osób aktywnie poszukuje promocji, preferując wygodę zakupów w regularnych cenach, nawet jeśli oznacza to nieco wyższe wydatki. Zdaniem Marcina Lenkiewicza z tej samej organizacji, shopperzy stopniowo przyzwyczajają się do wyższych cen. W obliczu inflacji i jej długotrwałych skutków klienci mogą zauważać lekką stabilizację cenową w niektórych segmentach rynku. To sprawia, że promocje dla wybranej grupy nabywców mogą nie wydawać się atrakcyjne.

– W dobie inflacji niektórzy konsumenci wolą skupić się na zakupie konkretnych, najbardziej potrzebnych produktów, zamiast szukać okazji. Ten trend może mieć różne implikacje dla rynku. Sklepy mogą np. zacząć oferować więcej produktów wysokiej jakości lub skupić się na innych strategiach marketingowych, takich jak podkreślanie pochodzenia produktu czy jego unikalnych cech. Jednocześnie nadal istnieje duża grupa konsumentów, którzy są skłonni do korzystania z promocji, co sugeruje, że takie strategie nadal są efektywne – mówi Julita Pryzmont z Hiper-Com Poland.

Żywność wyłącznie w cenach regularnych wciąż jest poszukiwana przez nikły odsetek Polaków – blisko 3% konsumentów. Rok wcześniej 2% osób tak twierdziło. Kwestia rabatów w ogóle nie ma teraz znaczenia dla 8% shopperów. Poprzednio 5% o tym zapewniało. Obecnie 4% ankietowanych nie potrafi się określić. W zeszłym roku było dokładnie tak samo.

– W trakcie walki z inflacją niektóre grupy zawodowe otrzymały znaczące podwyżki wynagrodzeń i kompensat inflacyjnych. Poza tym ostatnie polityczne trzęsienie ziemi zaowocowało poprawą kursu PLN. I już widać, że potaniały niektóre oferty świąteczne. Dodatkowym efektem jest też to, że inflacja, w zderzeniu z listopadową gorączką zakupową skutkuje mniejszą ilością promocji. To ułatwia wybór tego, co faktycznie trzeba kupić, zamiast tego co jest promowane, bo różnica cenowa często jest niewielka. Jest to widoczne w żywności i produktach niespożywczych. Gdy kupujemy mniej, nawet nieco droższy jednostkowo wydatek nie jest aż tak bardzo bolesny – wyjaśnia dr Maria Andrzej Faliński, były dyrektor generalny POHID-u.

Rok do roku ubyło oszczędzających konsumentów. Poprzednio ograniczanie wydatków świątecznych ze względu na drożyznę deklarowało 81% badanych. Obecnie robi to ponad 73%. – Mimo wysokiej inflacji niewielka część osób może czuć się bardziej stabilna finansowo lub mniej narażona na wpływ rosnących cen niż rok temu. To może wynikać np. z adaptacji do aktualnej rzeczywistości ekonomicznej, nowych źródeł dochodów i odbicia po pandemii – uważa Marcin Lenkiewicz.

W tym roku 18% badanych nie zamierza ograniczać świątecznych wydatków. W ub.r. 11% ankietowanych tak twierdziło. Teraz ponad 6% respondentów nie potrafi się określić w tym zakresie, a poprzednio 6% było niezdecydowanych. Obecnie dla niespełna 3% konsumentów ta kwestia nie ma żadnego znaczenia. Wcześniej 2% osób tak deklarowało. – Niektórzy konsumenci są bardziej otwarci na możliwość wydania większej ilości pieniędzy, gdy znajdują coś, co uważają za wartościowe. Dane pokazują, że Polacy są coraz bardziej świadomi swoich wyborów zakupowych. Strategie marketingowe skierowane do nich muszą uwzględniać te zmiany – przekonuje Julita Pryzmont.

Uczestnicy sondażu ujawnili też, jaki budżet planują przeznaczyć na osobę na zakupy spożywcze przed świętami. Przedział 101-200 zł podało blisko 28% badanych (w ubiegłym roku 28%). Z kolei 201-300 zł wybrało ponad 17% respondentów (17%). Kwota do 100 zł miała przeszło 12% wskazań (rok temu 16%). Natomiast 301-400 zł zapowiedziało prawie 11% ankietowanych (10%), 401-500 zł – ponad 8% (poprzednio 7%) oraz powyżej 500 zł – 9,7% (6%). Niezdecydowanych było przeszło 14% badanych (wcześniej 16%).

– Najczęściej deklarowane przedziały, tj. 101-200 zł i 201-300 zł, pokazują, że większość konsumentów skłania się ku umiarkowanym wydatkom świątecznym. Prawdopodobnie w większości gospodarstw domowych inwestowanie na takim poziomie uznawane jest za rozsądne. Z kolei zmniejszenie się udziału kwoty do 100 zł sugeruje, że mniej osób odczuwa skrajną potrzebę ograniczania wydatków do minimum – zwraca uwagę Lenkiewicz.

Jak ocenia dr Krzysztof Łuczak, zwiększenie rdr. udziału przedziałów 301-400 zł, 401-500 zł i powyżej 500 zł wskazuje na to, że pewna grupa konsumentów jest mniej wrażliwa na inflację lub posiada większe zasoby finansowe. Natomiast dr Jolanta Tkaczyk zauważa, że przedziały 301-400 zł, 401-500 zł oraz powyżej 500 zł pokazują różnorodność w podejściu do wydatków. – To sugeruje, że istnieje grupa osób gotowych zainwestować więcej w zakupy spożywcze. Może to być związane z wyborem wysokiej jakości produktów czy bardziej rozbudowanym menu świątecznym – podsumowuje ekspertka.

 

 

Wiadomości z regionu

Powiązane wiadomości