Dzięki swojej elastyczności i umiejętności adaptacji do nowych warunków geopolitycznych i rynkowych polski transport jest nadal w dobrej kondycji, choć daje się zauważyć negatywny wpływ zaburzeń łańcuchów dostaw i wzrostu cen surowców energetycznych, związanych m.in. z wojną w Ukrainie – wskazywali uczestnicy debaty „Transport drogowy w obliczu geopolitycznych zmian”, która odbyła się w ramach konferencji PAP pt. „Transport drogowy dziś i wyzwania przyszłości”.
Zdaniem Macieja Wrońskiego, prezesa związku pracodawców Transport i Logistyka Polska, ani pandemia, ani trwająca wojna w Ukrainie, nie pogorszyły w znaczący sposób kondycji polskiego transportu, choć oczywiście pewne jego sektory ucierpiały bardziej niż inne, np. tzw. przewozy okazjonalne podczas pandemii.
„Jeśli chodzi o wojnę za wschodnią granicą, to, moim subiektywnym zdaniem, sama wojna nie miała negatywnego wpływu na transport drogowy jako całość, ponieważ przewozy na Białoruś, Ukrainę czy do Rosji, to zaledwie kilka procent przewozów wykonywanych przez polskich przewoźników – mówił Maciej Wroński. – Natomiast ci, którzy jeździli na wschód, na pewno jej skutki odczuli” – dodał.
Największym negatywnym efektem pośrednim agresji Rosji na Ukrainę jest dla transportu – w opinii prezesa Wrońskiego – wzrost cen surowców energetycznych, a tym samym oleju napędowego i LNG.
„Wojna w Ukrainie w najbliższych latach może kłaść się cieniem na stan europejskiej gospodarki – ocenił prezes Wroński i dodał – mimo wszystko jestem optymistą”.
„Bardzo dobrze, że polskie firmy transportowe są w stanie dostosowywać się do zmieniających się warunków – czy to w pandemii, czy w reakcji na napaść Rosji na Ukrainę. Potrafią swoje zasoby wykorzystywać w innych miejscach albo szukać nowych możliwości, które pojawiają się w sytuacjach gwałtownych zmian, stając się pierwszymi w danej dziedzinie. Ci, którzy są na to gotowi, wygrywają” – wskazał Stanisław Rosół, dyrektor sprzedaży, Continental Opony Polska.
Dodał, że o kondycji branży transportowej może też świadczyć skala sprzedaży opon do samochodów ciężarowych.
„Jest ona na podobnym poziomie jak w roku ubiegłym, co świadczy o tym, że te wyzwania, przed którymi stoją firmy transportowe nie odbijają się niekorzystnie na ich zapotrzebowaniu na części zamienne, w tym opony” – ocenił dyrektor sprzedaży Continental Polska.
Dobrą ocenę branży transportowej wystawiła również dr Renata Rychter, dyrektor departamentu transportu drogowego w Ministerstwie Infrastruktury, stwierdzając, że w obecnej sytuacji nagłych zmian, sankcji i kontrsankcji radzi sobie ona „całkiem dobrze”.
„Transport drogowy jest bardzo elastyczny na zmiany, stosunkowo szybko reaguje na zmieniające się trasy dostaw – stwierdziła dyrektor Rychter. – Nie ma zagrożenia przerwania łańcucha dostaw towarów, choć czas dostawy z pewnością się wydłuża. Popyt na usługi transportowe jest cały czas bardzo duży, jednak czynniki takie jak wzrost kosztów paliwa czy brak kierowców powodują, że ceny tych usług stale rosną i to bardziej niż wskaźnik inflacji” – dodała.
Problemem branży są natomiast niedobory kadrowe, jeśli chodzi o kierowców. Ocenia się, że brakuje ich ok. 200 tysięcy.
„My uzupełniamy swoimi kadrami system transportowy państw zachodnioeuropejskich, ale też zaczynamy odczuwać braki. W 2017 roku szacowaliśmy je na ok. 120-130 tys. kierowców. Od tego czasu uzupełniliśmy kadry zatrudniając ok. 130 tys. kierowców spoza UE i niestety nie zlikwidowaliśmy luki, obecnie jest ona na tym samym poziomie co 5 lat temu” – zwrócił uwagę Marcin Wroński.
„Nie mamy oficjalnych danych dotyczących liczby kierowców, ale zauważyliśmy odpływ kierowców z Ukrainy. Po pierwsze był on związany z powrotem do kraju, np. z racji mobilizacji. Drugi czynnik to poszukiwanie przez obywateli Ukrainy, mieszkających w Polsce, innych, mniej uciążliwych zawodów niż praca kierowcy w transporcie międzynarodowym – tłumaczyła Renata Rychter. – Ponadto środowisko polskich kierowców starzeje się, bardzo wielu ma powyżej 60. roku życia” – uzupełniła.
Jak poinformowała, coraz więcej obywateli z innych państw, takich jak Filipiny, Indie, Bangladesz pracuje dla naszych rodzimych przewoźników, którzy są na tyle konkurencyjni, że przyciągają potencjał kadrowy z krajów nawet bardzo odległych. Dzięki temu nie ma przestojów i polskie firmy transportowe mogą utrzymać swoją mocną pozycję na rynku europejskim.
„Wiele zależy od decyzji naszych władz, jak postępować z potencjalnymi kandydatami do pracy w Polsce. Aby obywatel Filipin czy Bangladeszu mógł pracować w naszym kraju, wymaga to pewnej administracyjnej procedury, otrzymania pozwolenia na zatrudnienie. Możemy albo to ułatwiać, albo utrudniać. Moje doświadczenie z rozmów z litewskimi firmami transportowymi jest takie, że w Polsce, jeśli chodzi o przyjmowanie zagranicznych kierowców, jest dużo prościej niż na Litwie – mówił Stanisław Rosół. – To jest nasza szansa. Tworząc bardziej elastyczne regulacje, możemy sprawić, żeby polskie firmy transportowe z tego korzystały” – zaznaczył.
Uczestnicy debaty wskazywali też rozwiązania dotyczące problemów z łańcuchami dostaw. „Pandemia i wojna w Ukrainie pokazały, że istotne jest skrócenie łańcuchów dostaw, żeby stały się mniej wrażliwe na czynniki geopolityczne. I to się już zaczyna powoli dziać, np. dynamicznie rozwija się gospodarka magazynowa – mówił dyrektor związku pracodawców Transport i Logistyka Polska. – W ślad za tym muszą iść inwestycje, by np. produkcję tego, co jest wytwarzane w Chinach, przenieść do kraju, i w związku z tym musimy mieć przewidywalny system podatkowy – podsumował.
Źródło informacji: PAP MediaRoom