Mimo deklaracji władz rosyjskich, nuklearna doktryna obrony w odniesieniu do zaanektowanych obwodów nie działa tak samo jak w przypadku pierwotnego terytorium rosyjskiego – powiedział ambasador RP przy NATO Tomasz Szatkowski.
W piątek Władimir Putin ogłosił włączenie do Rosji czterech ukraińskich obwodów: donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego, na terenie których w dniach 23-27 września odbyły się nielegalne i sfingowane “referenda” w tej sprawie.
Ambasador Polski przy NATO Tomasz Szatkowski był pytany w poniedziałek w Programie Pierwszym Polskiego Radia, czy skoro Rosja uznała te ukraińskie obwody, w których przeprowadziła pseudoreferenda, za swoje terytorium, to czy będzie do ich obrony stosować tę samą doktrynę, co do obrony całości państwa, tzn. czy może użyć broni nuklearnej w przypadku utraty tych ziem.
ZOBACZ TEŻ: Minister Moskwa: na pewno na ten sezon węgla nie zabraknie
“Władimir Putin stara się rozszerzyć postanowienia obowiązującej doktryny nuklearnej na kwestie aneksji terytoriów na Ukrainie, jest to oczywiście podejście zdecydowanie bezczelne i w jakiś sposób bandyckie wobec prawa międzynarodowego” – powiedział Szatkowski.
“Tu wiarygodność tej doktryny na pewno jest mniejsza niż w odniesieniu do pierwotnego terytorium rosyjskiego” – dodał.
Jego zdaniem negatywna reakcja na ewentualne użycie broni nuklearnej to “nie będzie tylko reakcja Zachodu, ale również państw o których neutralność Rosja zabiega”. Dodał, że chodzi np. o Chiny czy Indie, czyli państwa “które nie chciałyby, by rozszerzać kwestie użycia broni nuklearnej w taki agresywny i ofensywny sposób”.
Przyłączenie okupowanych terytoriów w Donbasie, a także na południu Ukrainy jest trzecim naruszeniem integralności terytorialnej sąsiedniego kraju formalnie zatwierdzonym przez Kreml. W marcu 2014 r. Rosja dokonała aneksji Półwyspu Krymskiego, natomiast 21 lutego, na trzy dni przed inwazją na Ukrainę, Putin ogłosił uznanie samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej za niepodległe państwa. Rzekoma “obrona rosyjskojęzycznej ludności Donbasu” posłużyła następnie jako propagandowe uzasadnienie wojny.(PAP)