Zapowiedź włączenia okupowanych ukraińskich obwodów do Rosji to złamanie prawa międzynarodowego; w piątek wspólna odpowiedź Unii Europejskiej – mówił w piątek wiceszef polskiej dyplomacji Paweł Jabłoński.
Dekretami z czwartkowej nocy Władimir Putin przyznał niepodległość Chersonia i Zaporoża oraz zapowiedział, że w piątek włączy cztery okupowane ukraińskie obwody: doniecki, ługański, chersoński i zaporoski do Rosji. Te decyzje ma zatwierdzić rosyjski parlament.
Wiceszef MSZ pytany w programie “Tłit” na wp.pl o kwestię włączenia tych obwodów oraz przeprowadzone tam pseudoreferenda stwierdził, że jest to złamaniem prawa międzynarodowego i nikt poważny jego wyników nie uzna. “To nie ma żadnych konsekwencji prawno-międzynarodowych poza jedną, że Rosja po raz kolejny złamała prawo międzynarodowe i musi za to zostać pociągnięta do odpowiedzialności” – mówił Jabłoński.
Zaznaczył, że Władimir Putin jeszcze dzisiaj tej odpowiedzialności na pewno nie poniesie, natomiast “będziemy mieli tę odpowiedzialność w przyszłości”.
Pytany czy w tej sprawie jakieś działania podejmie polska dyplomacja zauważył, że będzie tu przede wszystkim wspólne działanie całej UE. “Już dzisiaj będzie gotowa, od wczoraj są przygotowania też do tego, aby zareagować wspólnie jako cała Unia Europejska, bo uważamy, że przede wszystkim powinniśmy tutaj działać w jak najszerszym gronie państw członkowskich i Unii, i NATO” – powiedział.
“Są już przygotowane pewne działania, nie mogę ich jeszcze w tej chwili ujawnić, ale one zostaną dzisiaj podane do publicznej wiadomości” – dodał zaznaczając, że będzie to “pierwsza odpowiedź”.
Władze okupacyjne w zajętych częściowo przez wojska rosyjskie czterech obwodach na wschodzie i południu Ukrainy twierdziły, że od piątku do wtorku przeprowadziły tam “referenda” w sprawie przyłączenia tych terenów do Rosji. Działania te armia rosyjska wraz z administracją okupacyjną prowadziły na terytoriach obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego.
Jabłoński był też pytany o ryzyko użycia przez Rosję broni jądrowej. “Ja byłbym daleki od takiego stwierdzenia, że ryzyko jest bardzo duże” – stwierdził.
Pytany jaka byłaby odpowiedź NATO, gdyby jednak do tego doszło, wiceszef MSZ powiedział: “Niekonieczne powinniśmy od razu informować dokładnie jakie byłyby następne kroki”. “Myślę, że (Putin) zdaje sobie sprawę z tego, że jeżeli użyłby broni atomowej, to wówczas nie będzie jakichkolwiek powodów żeby NATO, jakiekolwiek inne państwa, które Rosję chcą powstrzymać żeby po prostu na to w odpowiedni sposób odpowiedziały, czy to konwencjonalny, czy to inny”.
“Ryzyko użycia broni nuklearnej, ono z pewnością istnieje, bo Putin jest zdolny do wszystkiego, ale jednocześnie trzeba pamiętać, że on też prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, że to byłby krok, który wiązałby się z potężnymi konsekwencjami dla niego samego. Dlatego ja to prawdopodobieństwo wciąż oceniam jako dość niskie” – dodał.
Wiceszef MSZ pytany, kto stoi za zniszczeniem gazociągów Nord Stream zwrócił uwagę że hipotez jest sporo, ale bardzo dużo zaczyna wskazywać, że zrobiła to Rosja. Jak mówił jest to w jej interesie, by wywołać wrażenie, że to ona została przez kogoś zaatakowana. “Rosja niszcząc je mogła po prostu liczyć na to, że będzie mogła przypisać odpowiedzialność za to komuś innemu, a po drugie, że będzie mogła użyć tego jako pretekstu do atakowania infrastruktury energetycznej w innych krajach” – mówił Jabłoński.
Jak dodał, jeśli potwierdzi się, że za atakami na te gazociągi stoi Rosja, to będzie to – jak mówił – “akt państwowego terroryzmu, atak na infrastrukturę cywilną”. “Działania tego rodzaju, zagrożenie skażeniem Bałtyku, to działanie, które jest po prostu przestępstwem międzynarodowym” – powiedział Jabłoński. (PAP)
fot. gov.pl CC BY 3.0 pl