Dawne wigilijne potrawy mieszkańców wsi świętokrzyskiej

“Żmiocorz”, „Siemieniec”, kluseczki z mąki pszennej, kasza ze śliwkami i gruszkami, solony śledź i kapusta kiszona z grzybami – to niektóre z wigilijnych potraw dawnych mieszkańców świętokrzyskiej wsi.

„Wigilijny stół chłopski miał skromny charakter. W literaturze bardzo często opisywany jest jako stół jaworowy na skrzyżowanych nogach. Zaścielany był siankiem i nakrywany płachtą świeżego, odpowiednio wymaglowanego i wyprasowanego płótna lnianego, na którym rozkładano potrawy” – powiedział PAP etnograf z Muzeum Wsi Kieleckiej Leszek Gawlik.

Składnikami potraw, które pojawiały się dawniej na wigilijnych stołach mieszkańców świętokrzyskiej wsi były mak, grzyby i rośliny strączkowe, jadano również bób i fasolę. “Mak był podstawowym składnikiem potraw, który były jakby ofiarą składaną na rzecz dusz osób zmarłych. Mak sprowadzał jak wiemy sen, wywarów z maku używano czasem w dawnej kulturze ludowej do uśpienia dzieci, które miały problem ze snem. W tym wywarze moczyło się kawałek materiału i dawało do possania dziecku. Ułatwiało to podobno zasypianie” – podkreślił Gawlik.

W okresie Adwentu, czasie przygotowania na przyjście Chrystusa, ziemniak był jednym z głównych składników pokarmów spożywanych przez świętokrzyskich chłopów. Gawlik zaznaczył jednak, że według bardzo wielu przekazów, nie można go było spożywać w wigilię Bożego Narodzenia.

ZOBACZ TEŻ: Każde danie ma znaczenie. Oto symbolika 12 wigilijnych potraw

“Ziemniak do polskiej kuchni trafił stosunkowo późno, w drugiej połowie, a na niektórych terenach pod koniec XIX wieku, a później zdominował naszą kuchnię. Wcześniej były to potrawy robione na bazie zbóż. Ziemniaków nie jedzono, bo chłopom ich okrągłe bulwy kojarzyły się z chorobami skóry. Wierzono, że jeśli ktoś będzie spożywał ugotowane ziemniaki, to będzie miał, jak to dawniej mówiono, +bolaki+. Czyli wypryski skórne, które mogą się długo nie goić” – zaznaczył etnograf. Dodał, że w okresie późniejszym na chłopskich stołach pojawiały się potrawy przygotowane na bazie ziemniaków.

Taką potrawą był m.in. “źmiocorz”. “Placek, który po wypieczeniu chleba w piecu chlebowym, sporządzano z dwóch składników. Oba składniki były ziemniaczane, przy czym jedne to były ziemniaki starte, które odciskano z soku, a drugie ugotowane. Mieszano je w odpowiednich proporcjach, dodawano trochę cebuli, świeżo ubitego oleju roślinnego lnianego. Formowano z tego placuszki i wsuwano do pieca i wypiekano” – opisywał Gawlik.

Wigilia dzisiaj kojarzy nam się z karpiem. Dawniej ta ryba pojawiała się na stołach królewskich, magnackich, szlacheckich czy książęcych. Chłop raczej karpia nie jadał. Jeśli na stole pojawiała się ryba, był to najczęściej solony śledź. Wśród potraw były oczywiście i zupy, m.in. barszcz, najczęściej z grzybami, do którego dodawano sporo kaszy i jedzono to wszystko z chlebem. Jedną z popularnych zup był “Siemieniec”. “Siemię lniane rozcierano w tzw. makutrze – dużej glinianej donicy za pomocą specjalnej pałki. Powstawała lekko oleista masa, którą zalewano odrobiną mleka, dodawano wody, do tego wrzucano też kaszę jęczmienną. Danie to podawane było na stół na gorąco” – powiedział Gawlik.

W czasie wigilii jedzono także kaszę ze śliwkami i gruszkami. W Małopolsce i Kielecczyźnie podawano również rzepę. “Końcówkami rzepy, które pozostawały po jedzeniu, zwłaszcza młodzi ludzie obrzucali się nawzajem, mówiąc przy tym +nie rób mi bolącek+. Chodziło o to, aby choroby skóry, które wtedy były plagą na wsi, nie gnębiły ludzi” – podkreślił etnograf.

Z mąki pszennej robiono specjalne kluseczki w kształcie wrzecionowatych, niedługich kawałków, które formowano rozcinając w dłoniach i wrzucano do wody. Pełną miskę takich parujących kluseczków polewano odrobiną miodu i posypywano makiem. Na stołach była także odpowiednio wygotowana kapusta kiszona z grzybami oraz kapusta z grochem. Groch był jednym z podstawowych składników wigilijnych dań. W tym dniu jedzono także zwyczajny, gotowany groch.

“Na stole pojawiały się wszystkie produkty, które chłopi zbierali w swoim gospodarstwie z ogrodów, sadów, z pól w czasie żniw. “Po to, aby nie zabrakło ich w nadchodzącym roku” – zaznaczył Gawlik. (PAP)

Wiadomości z regionu

Powiązane wiadomości