Ogromne emocje dziś pod Starostwem Powiatowym we Włoszczowie. Zaniepokojeni mieszkańcy protestowali przeciwko stworzeniu na terenie miasta zakładu, który ma zajmować się utylizacją i przetwarzaniem padłych zwierząt. Spotkali się z nimi m.in. starosta Dariusz Czechowski i burmistrz Grzegorz Dziubek, a postulaty mieszkańców wsparł poseł Bartłomiej Dorywalski.
Mieszkańcy Włoszczowy niedawno dowiedzieli się, że w ich mieście, niedaleko ulicy Przedborskiej ma zostać wybudowany zakład “wysokogatunkowych protein białkowych”. Działkę w tym miejscu kupiła firma, która zajmuje się utylizacją padłych zwierząt i posiada kilka zakładów przetwórstwa. Mieszkańcy boją się, że takie sąsiedztwo wygeneruje zanieczyszczenie, smród i hałas, m.in. z dziesiątek ciężarówek przywożących materiał do utylizacji.
Bez decyzji środowiskowej
Inwestor uzyskał już od burmistrza Grzegorza Dziubka warunki zabudowy, jednak do dokumentacji nie wydano decyzji środowiskowej, ponieważ wielkość inwestycji mieści się w granicach 1 ha. Dokumentacja trafiła do starostwa powiatowego, które wydaje pozwolenie na budowę.
– Inwestor został przez nas zobowiązany do uzupełnienia dokumentacji projektowej i dopiero gdy będziemy mieli cały materiał w sprawie będziemy rozstrzygać i procedować wniosek – poinformowała mieszkańców Katarzyna Partyka, kierownik Wydziału Architektury i Budownictwa.
Nikt nic nie wiedział
Duże emocje i wściekłość mieszkańców wywołała informacja, że dokumenty od inwestora wpłynęły do Urzędu Gminy Włoszczowa już w marcu i że przez kilka miesięcy nikt nie informował, że toczy się takie postępowanie. Zebranych starał się uspokoić Grzegorz Dziubek.
– We wniosku inwestora nie ma ani jednego słowa o spalarni. Są wymienione budynki administracyjno-biurowe, hale, portiernia, waga itd. – wymieniał burmistrz. – Z zebranych dokumentów wynika, że przedsięwzięcie nie ma wpływu na środowisko, działka jest poniżej hektara i nie jest zlokalizowana na obszarze cennym, dlatego zgodnie z obowiązującymi przepisami nie mogę żądać decyzji środowiskowej – bronił się włodarz.
Dodał, że starostwo powiatowe, które wniosek otrzymało 9 czerwca także przez ponad dwa miesiące nie informowało o tym fakcie społeczeństwa. Ocenił, że cała sprawa jest atakiem na niego w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych, a jej skutkiem są pomówienia i hejt na niego i jego rodzinę.
– Decyzja o warunkach zabudowy jest jednym z załączników dokumentacji. Jeżeli pan starosta i jego służby stwierdzą, że są one niezgodnie z prawem wydane, to mają prawo wydać decyzję odmowną. Jeżeli z dokumentów wynikałoby, że inwestycja może szkodzić mieszkańcom, to decyzja o warunkach zabudowy nie zostałaby wydana! – zapewniał burmistrz.
Wiele wątpliwości
Starosta Dariusz Czechowski podkreślił, że powiat nie jest organizatorem protestu, a o całej sprawie dowiedział się, jako jeden z ostatnich. Przyznał, że mieszka niedaleko planowanej inwestycji, więc sam jest tą sprawą żywotnie zainteresowany.
– Wystąpiliśmy do inwestora z szeregiem pytań, bo mamy wiele wątpliwości. Co tam w ogóle będzie robione i jak? Pytamy, na podstawie czego gmina podjęła decyzję o wydaniu warunków zabudowy, bez konsultacji z uprawnionymi organami, że tam nie jest potrzebna decyzja środowiskowa? – pytał Czechowski.
Według mieszkańców zebranych na proteście, realizacji inwestycji byłaby “pogrzebaniem miasta”.
– Przepychacie się między sobą kto ma rację, a nas to nie obchodzi! Chcemy zastopować tę inwestycję! – krzyczeli mieszkańcy.
Zarzucali burmistrzowi, że nie zorganizował w tej sprawie konsultacji społecznych, które ich zdaniem były obowiązkowe.
– Pan dostał dokumenty w marcu, a my wiemy o tym dopiero od 19 sierpnia. Ta firma przerabia w ciągu doby tony padliny, które trzeba przewieźć przez miasto, naszymi drogami, przez rynek. Młodzi stąd wyjadą, bo nie będzie się dało żyć, będą nas przeklinać, jeśli tego nie oddalimy – mówiła jedna z mieszkanek.
Katarzyna Partyka zapewniła, że wniosek inwestora nie będzie dalej procedowany, dopóki firma nie dostarczy dokumentów szczegółowo omawiających proces technologiczny wykorzystywany w planowanym zakładzie.
Spychologia
Przez pewien czas burmistrz Grzegorz Dziubek i starosta Dariusz Czechowski ze swoimi urzędnikami sprzeczali się o to, który z organów powinien więcej zrobić w przedmiotowej sprawie. Ten jałowy spór przerwali mieszkańcy.
– Nie chcemy nikogo atakować personalnie jako mieszkańcy, ale nie uprawiajmy spychologii. Chcemy żyć w spokojnej okolicy, w spokojnym mieście – podkreślali.
Dopytywali też, czy ktoś z urzędników i samorządowców wie na czym polega “technologia produkcji protein” – bo tym ma się zajmować planowany zakład.
Bartłomiej Dorywalski proponuje rozwiązania
Protest mieszkańców wsparł poseł Bartłomiej Dorywalski, który był obecny na spotkaniu. Stwierdził, że to jedna z najgłośniejszych i najważniejszych spraw ostatnich lat we Włoszczowie.
– W całej kadencji nie miałem takiej sprawy, żeby spłynęło tyle interwencji od mieszkańców. To rozpala emocje. Przeglądając dokumenty sądzę, że są dwie kwestie, które budzą wątpliwość. Pierwsza, że decyzja o warunkach zabudowy została wydana 23 marca, a druga kwestia jest taka, że nie było raportu oddziaływania na środowisko. W decyzji określono, że powierzchnia inwestycji wynosi 0, 990 ha, a od 1 ha ta inwestycja byłaby już taką, która znacząco oddziałuje na środowisko – zwrócił uwagę Dorywalski.
Parlamentarzysta podkreślił, że obecnie są dwa rozwiązania tego problemu.
– Decyzja burmistrza jest ostateczna, to znaczy, że jest jak prawomocny wyrok sądowy. Skoro wszyscy są za tym, żeby zastopować ten pomysł, trzeba skorzystać z nadzwyczajnych form wyeliminowania tej decyzji z obrotu prawnego. Jedną jest wniosek o wznowienie postępowania, drugą próba stwierdzenia nieważności tej decyzji – wyjaśnił.
Dodał, że najważniejsze jest gruntowne przeanalizowanie dokumentów i wybranie najkorzystniejszej dla miasta i mieszkańców drogi. Zapewnił, że będzie służył pomocą w sprawie, ponieważ dotyczy ona wszystkich mieszkańców miasta.
Starosta Czechowski zadeklarował, że jego urząd zbierze wszystkie możliwe dowody i dokumenty i wówczas, jeśli będą przesłanki, skieruje sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Po proteście odbyło się wspólne spotkanie burmistrza, starosty, radnych, urzędników i przedstawicieli mieszkańców, na którym dyskutowano o dalszych posunięciach w tej sprawie. Pod Starostwem Powiatowym we Włoszczowie pojawiło się około 120 osób.
Opublikowany przez Gazeta Świętokrzyska Piątek, 25 sierpnia 2023