Andreas Wolff, bramkarz piłkarzy ręcznych Łomży Industrii Kielce w stolicy regionu świętokrzyskiego jest od trzech lat, a jego kontrakt obowiązuje do 2028 roku. „To może być mój ostatni klub, tutaj mogę zakończyć karierę” – powiedział niemiecki szczypiornista.
Wolff zawodnikiem kieleckiej drużyny jest od 2019 roku. Z jego przyjściem do Kielc wiązano olbrzymie nadzieje, ale początki w nowym klubie reprezentant Niemiec miał bardzo trudne. Wielokrotnie był krytykowany za swoją grę. Tak było m.in. w sezonie 2020/21 po rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z HBC Nantes. Kielczanie przegrali u siebie (31:34) i odpadli z rozgrywek.
„Byłem wtedy kapitanem drużyny i rozegrałem koszmarny mecz, broniąc na poziomie 16 procent. A przecież przyjechałem do Kielc, aby zdobywać trofea i być jedną z kluczowych postaci w drużynie. Czułem wtedy, że zawiodłem zespół, kibiców i samego siebie. Byłem naprawdę zdruzgotany. To był najgorszy moment mojej kariery” – wspominał tamten mecz bramkarz Łomży Industrii w rozmowie ze stroną internetową kieleckiego klubu. Dodał, że nie potrafił wówczas ustabilizować swojej formy.
ZOBACZ TEŻ: Pijany i bez prawa jazdy kierował ciężarówką z piwem
„Nie potrafiłem osiągnąć stabilizacji na poziomie, jakiego można się po mnie spodziewać. Choć generalnie nie spełniałem oczekiwań, nie było też tak, że grałem tragicznie we wszystkich spotkaniach. Na każdy dobry mecz przypadał jeden słaby i to był problem. Trudno było przewidzieć, jak zagram. Byłem jak kostka do gry, którą trener rzucał i modlił się o dobry wynik. Jeśli drużyna chce odnosić sukcesy, nie może polegać na takim bramkarzu” – mówił samokrytycznie Wolff.
Ale te trudne momenty to już przeszłość. Już od dłuższego czasu Niemiec jest silnym punktem drużyny, a w tym sezonie Ligi Mistrzów już dwukrotnie był wybierany do „siódemki kolejki”. Wolff podkreślił, że jest kilka czynników, które pozwoliły mu odbudować formę.
„Trener Tałant Dujszebajew powtarza mi, że muszę grać w piłkę ręczną, a nie pracować nad piłką ręczną. Nauczyłem się, że w sporcie nie można wymusić czegoś dobrego, bez względu na to, jak bardzo się starasz. A ja czasami starałem się nawet za bardzo. Musisz pracować, by stale rozwijać swoje umiejętności, ale podczas gry odczuwać radość. Przebyłem długą drogę, żeby przypomnieć, że to właśnie radość z gry była powodem, dla którego zacząłem grać w piłkę ręczną. Po drodze straciłem ją na chwilę” – zaznaczył bramkarz kieleckiej drużyny, który lepiej też potrafi teraz znosić porażki drużyny.
„Poprawiłem się w akceptowaniu porażek. Od początku kariery miałem z tym problem. Jeśli grałem źle, chciałem to natychmiast naprawić. Teraz wiem, że za każdym razem muszę przepracować mecz w pozytywny sposób i pomyśleć, co poszło nie tak. Jeśli nie wyciągnę wniosków, to robota głupiego. Ostatecznym etapem tej lekcji było zaakceptowanie faktu, że czasem mogę nie zrobić nic złego, ale i tak przegrać, bo przeciwnik trafił na swój niesamowity dzień” – powiedział Wolff.
Reprezentant Niemiec ma kontrakt w Kielcach do 2028 roku, ale klub przeżywa ostatnio trudne chwile, mimo świetnej postawy w Lidze Mistrzów (Łomża Industria wygrała pięć z sześciu spotkań). Od 1 stycznia z finansowania klubu wycofuje się firma Van Pur. Działacze klubu muszą w ciągu kilku miesięcy znaleźć nowego sponsora strategicznego, aby utrzymać dotychczasową kadrę zespołu.
„Mam pełne zaufanie do Bertusa Servaasa i pozostałych osób w klubie. Pracą zawodników jest skupienie się na grze i dokładnie w ten sposób postępuje teraz cały zespół. Jesteśmy w pełni oddani naszym celom i jestem pewien, że negatywna wiadomość nie wpłynie na naszą grę” – zapewnił niemiecki szczypiornista, który powiedział, że swoją sportową przyszłość nadal wiąże z Kielcami.
„Mamy niesamowity zespół, wspaniały klub, świetnego trenera i nie ma na świecie drużyny, o której mogę powiedzieć, że jest od nas lepsza. Na dziś nie ma innego miejsca, w którym chciałbym być. Jestem w Kielcach naprawdę szczęśliwy i uważam to za przywilej, że mogę być częścią Łomży Industrii Kielce. Czuję się jak w wielkiej rodzinie piłki ręcznej” – podkreślił Niemiec. Dodał, że kielecki klub to być może ostatni przystanek w jego karierze.
„W momencie wygaśnięcia kontraktu będę miał 37 lat. Moja umowa obowiązuje jeszcze przez sześć. To bardzo długi czas, dlatego nie robię żadnych planów po 2028 roku. Nie wiem, jak będzie wyglądać moja kondycja fizyczna. Oprócz tego, właśnie kupiłem mieszkanie w Kielcach. To też mówi chyba, że jestem przywiązany do tego miasta” – zaznaczył Wolff. (PAP)