Ziemia Świętokrzyska kryje wiele sekretów, spośród których część wciąż jeszcze nie jest do końca znana turystom, ani nawet samym mieszkańcom. Być może widzieliście piękne zdjęcia wykonywane z tego niezwykle fotogenicznego miejsca, być może ktoś z Waszych znajomych miał w tym miejscu sesję ślubną. Mowa o grodzisku w Stradowie, prawdopodobnie największym zachowanym tego typu założeniu w Polsce.
Jadąc od strony Kielc przez Dębiany już z daleka rzuca się w oczy wyniosłe wzgórze zwieńczone potężnymi, ziemnymi wałami. Nad południową częścią dawnych obwarowań góruje drewniany krzyż, doskonale widoczny na tle nieba.
Po przejechaniu niezwykle wąskiej drogi docieramy na parking pod grodziskiem, przygotowany przez gminę Czarnocin, która stopniowo rozbudowuje infrastrukturę turystyczną pod tym zabytkiem. Teraz możemy skorzystać z ławek, parkingu i tablic informacyjnych. Są plany, aby stworzyć w dawnym budynku sklepu punkt informacji turystycznej z toaletami i punktem gastronomii. Jednak obecnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę porę roku, miejsce jest ciche i wyludnione.
Przed nami kilkunastominutowa, mozolna wspinaczka ku szczytowi grodziska, która wiedzie całkiem stromym podejściem. Możemy okrążyć wały i podziwiając wciąż głęboką fosę przekroczyć umocnienia sięgające niemal 18 metrów wysokości w bardziej sprzyjającym miejscu, lub skrócić sobie wędrówkę stromym podejściem po wąskich ścieżkach – zdecydowanie warto jednak obejść całe grodzisko, aby uświadomić sobie potęgę dawnej fortecy i wysiłek jaki musieli podjąć ludzie sprzed ponad tysiąca lat, aby stworzyć to bezpieczne miejsce.
Co wiemy o samym grodzisku?
Grodzisko w Stradowie to charakterystyczny przykład tzw. grodów wiślańskich, związanych z Małopolskim plemieniem Wiślan. Gród powstał prawdopodobnie między VIII-X wiekiem i prawdopodobnie przez pewien czas funkcjonował jeszcze w państwie pierwszych Piastów.
Wysokie wały, które obecnie bardzo dobrze widać, to jedynie znikomy fragment z dawnej świetności Stradowa, tzw. Zamczysko – główny gród o powierzchni 1,5 ha, długości wałów 500 metrów, otoczonych z trzech stron fosą, a z czwartej, zachodniej, bronionym przez wysokie i strome stoki wzgórza opadającego ku potokowi Stradomka. Co ciekawe, jest to najmłodsza część umocnień. Poza tym Stradów składał się z kilku podgrodzi, częściowo również obwałowanych, osiągając powierzchnię 25 ha. Dziś wały podgrodzi są niemalże niewidoczne, najłatwiej dostrzec je na zdjęciach lotniczych.
Grodzisko w Stradowie funkcjonowało jako tzw. refugium – schronienie dla całej okolicznej ludności, wraz z dobytkiem, w razie najazdu wrogów. W XI wieku znaczenie grodu zaczyna spadać – miał tu miejsce pożar, który go częściowo zniszczył i obowiązki ośrodka administracyjnego i obronnego zaczyna przejmować nieodległa Wiślica. Być może gród w Stradowie był związany z potężnym w początkach państwa polskiego rodem Awdańców, jednak tego typu szczegóły giną gdzieś w mrokach dziejów.
W kolejnych wiekach osadnictwo w tym rejonie przeniosło się nieco na południe, na teren dzisiejszej wioski Stradów. Obszar podgrodzi był stopniowo wykorzystywany pod pola, a lata orki zniszczyły część warstw archeologicznych i wygładziły dawne wały. Z kolei gród główny służył jako gminne pastwisko.
Ponowne „odkrycie”
Badania archeologiczne w tym rejonie rozpoczęły się w latach 50-tych XX-wieku. Dzięki nim poznaliśmy zasięg umocnień, technikę ich budowy, pozostałości zrębowych chat i ziemianek, archeolodzy odkryli również cmentarzysko i kilka pojedynczych grobów. Dzięki badaniom belek wzmacniających wały udało się datować powstanie umocnień i określić, że to wały podgrodzi powstały jako pierwsze, zaś główny gród usypano prawdopodobnie dopiero w X wieku.
W kolejnym tysiącleciu Stradów zaczął przyciągać fotografów i pojedynczych turystów, którzy zaczęli zadziwiać wszystkich zdjęciami pięknych plenerów Ponidzia, które można zrobić ze szczytu grodu. Z roku na rok popularność Stradowa rośnie. Jeśli jednak chcecie zażyć nieco przygody i uniknąć innych turystów, to polecamy wizytę w miesiącach jesiennych i wiosennych – brak bujnej roślinności pozwala lepiej dostrzec zarysy dawnych umocnień, a pustka i cisza aż grają w uszach – trudno wyobrazić sobie, że to smagane wiatrem wzgórze było niegdyś tętniącym życiem ośrodkiem, gdzie szczekały psy, nawoływali się wartownicy, kłócili kupcy i klienci, dochodził gwar z rzemieślniczych warsztatów i cała gama odgłosów żywego inwentarza tutejszych mieszkańców.
Grodzisko w Stradowie to gratka nie tylko dla pasjonata historii. Jak już wspomnieliśmy, widoki roztaczające się z wałów to wymarzone kadry dla fotografów. Przy dobrej pogodzie widać stąd Beskidy, a niektórzy twierdzą, że przy idealnej nawet szczyty Tatr – co wcale nie jest wykluczone, biorąc pod uwagę, że podobnych obserwacji dokonywano z okolic Pińczowa i Kazimierzy Wielkiej!