Wysokie stopy procentowe duszą kredytobiorców. Co możemy zrobić, by poprawić swoją sytuację?

Rządowy Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, wakacje kredytowe, wydłużenie okresu spłaty czy refinansowanie kredytu to m.in. opcje dla kredytobiorców, którzy mają problemy z regulowaniem rat po podwyżkach stóp procentowych – wskazuje Bartosz Turek z HRE Investments.

 

Ekonomista zauważył, że od października Rada Polityki Pieniężnej podnosi stopy procentowe, w wyniku czego raty kredytów złotowych są dziś o ponad jedną trzecią wyższe niż we wrześniu 2021 roku.

 

Jako rozwiązanie, które bardzo szybko i skutecznie może pomóc kredytobiorcom nieradzącym sobie z wyższymi ratami, Bartosz Turek wskazuje rządowy program “Fundusz Wsparcia Kredytobiorców”, którego poprawiona wersja działa od stycznia 2020 r. W ramach programu posiadacz kredytu mieszkaniowego w trudnej sytuacji może dostać nieoprocentowaną pożyczkę na spłatę kredytu hipotecznego, która – jeśli będzie poprawnie spłacana – zostanie częściowo umorzona. Wniosek o takie wsparcie należy złożyć w banku, w którym spłaca się kredyt.

 

Jak zauważa ekspert HRE, w ramach Funduszu można przez trzy lata dostawać do 2 tys. zł miesięcznie na spłatę rat. “Po tym czasie mamy 2 lata na złapanie „finansowego oddechu”, a dopiero potem następuje spłata. Rata ma być cztery razy niższa niż to, co dostawaliśmy w ramach pożyczki. Jeśli więc dostawaliśmy co miesiąc po 2 tys. złotych, to zwracać będziemy po 500 złotych miesięcznie i tak przez 12 lat (144 miesiące). W ustawie jest jednak zapis, że jeśli będziemy sumiennie oddawać pieniądze, to ostatnie 44 raty zostaną umorzone. W sumie więc z funduszu dostać możemy maksymalnie 72 tysiące złotych (3 lata po 2 tys. zł miesięcznie), a oddać będziemy mogli wtedy tylko 50 tysięcy (100 rat po 500 złotych)” – opisuje.

 

Wsparcie może zostać przyznane kredytobiorcom, jeśli spełniony jest chociaż jeden z poniższych warunków: przynajmniej jeden z kredytobiorców (np. mąż lub żona) straci pracę, rata przekracza połowę dochodu gospodarstwa domowego, dochód po potrąceniu raty nie przekracza 1402 złote w przypadku singli albo 1056 złotych na osobę w przypadku wieloosobowych gospodarstw domowych.

 

Istotne są jednak także dodatkowe ograniczenia. Ze wsparcia nie można skorzystać, jeśli ma się (lub miało w ostatnich 6 miesiącach) więcej niż jedno mieszkanie lub dom, utrata pracy wynika ze zwolnienia bez wypowiedzenia z winy pracownika, albo pracownik sam złożył wypowiedzenie, a ponadto nie można korzystać ze wsparcia dłużej niż 36 miesięcy. Fundusz nie pomoże nam też w sytuacji, gdy zbyt długo zwlekaliśmy z prośbą o pomoc i umowa kredytu została już wypowiedziana, oraz wtedy gdy jest się w trakcie otrzymywania świadczenia z tytułu ubezpieczenia od utraty pracy.

 

Dla osób w przejściowych kłopotach finansowych ekspert HRE poleca dogadanie się z bankiem, aby ten np. na jakiś czas zawiesił nam ratę lub część raty.

 

“Chodzi tu o tzw. wakacje kredytowe lub czasowe zawieszenie spłaty części kapitałowej raty. W pierwszym rozwiązaniu nawet na kilka miesięcy możemy zawiesić spłatę kredytu. Możemy spodziewać się tego, że niespłacane przez ten czas odsetki powiększą nasze zadłużenie. Wydłużony może zostać też okres kredytowania. W sumie więc za to czego nie zapłacimy dziś, zapłacimy z nawiązką w przyszłości” – wskazuje.

 

Zdaniem Turka, trochę mniej kosztować powinno, jeśli poprosimy nie o zawieszenie całej spłaty, ale o to, by okresowo nie spłacać tylko części raty. Chodzi o to, że przez jakiś czas możemy spłacać tylko odsetki, ale już nie pożyczony kapitał. “W zależności od tego, na jak długo się zadłużyliśmy i ile pozostało nam jeszcze do spłaty, to zawieszając spłatę kapitału, możemy ograniczyć ratę o co najmniej 15-20 proc., a niekiedy nawet o ponad połowę. Problem w tym, że to czego nie zapłacimy teraz, będziemy musieli zapłacić w przyszłości i to z odsetkami. Może dać nam to jednak czas na podreperowanie domowego budżetu, wywalczenie podwyżki, zdobycie dodatkowego źródła dochodu lub w ogóle znalezienie lepiej płatnego zajęcia” – doradził ekspert.

 

Jak dodał, innym rozwiązaniem może być wydłużenie okresu spłaty. “Jeśli mamy kredyt zaciągnięty na 20 lat, to wydłużenie tego okresu do 30 lat pozwoli zmniejszyć ratę o około 15-20 proc. Także w tym przypadku nie ma nic za darmo – wydłużenie okresu kredytowania spowoduje, że dłużej zajmie nam spłata długu, a więc bank dłużej naliczać będzie odsetki. Warto więc wiedzieć, że przy obecnych warunkach rynkowych koszt obsługi 30-letniego długu jest o około 50-60 proc. wyższy niż spłata kredytu zaciągniętego na 20 lat” – zauważył. Dodał, iż do tego dochodzi koszt sporządzenia aneksu do umowy, co jednak nie powinno być droższe niż kilkaset złotych. Trzeba też pamiętać, że bank pozwoli wydłużyć okres kredytowania, o ile w dniu ostatecznej spłaty długu kredytobiorca nie przekracza maksymalnego wieku akceptowanego przez bank.

 

Według eksperta HRE, teoretycznie można też spróbować negocjować z bankiem niższą marżę kredytu, co pozwoliłoby obniżyć oprocentowanie. Jego zdaniem, w praktyce jednak banki niechętnie podchodzą do takich zmian. “Można powiedzieć nawet więcej – łatwiej jest zaciągnąć kredyt w innym banku na lepszych warunkach i tym kredytem spłacić dotychczasowy dług (fachowo nazywa się to refinansowaniem) niż znegocjować w dół marżę obecnie spłacanego długu. Niezależnie od tego czy zdecydujemy się renegocjować umowę, czy podpisywać nową, to wiąże się to z kosztami, a do ugrania jest przeważnie niewiele. Nawet jeśli udałoby nam się dzięki temu obniżyć oprocentowanie o 0,5 proc., co byłoby całkiem przyzwoitym osiągnięciem, to miesięczna rata stopniałaby nam o około 5 proc.” – wskazał.

 

Turek przedstawił także opcje dostępne dla osób kupujących mieszkania na wynajem, które nie mogą liczyć np. na pomoc z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. W jego ocenie, tacy inwestorzy powinni rozważyć podwyżkę czynszu, gdyż sprzyja temu sytuacja rynkowa, a od kilkunastu miesięcy przeciętne stawki czynszów w dużych miastach rosną.

 

“Zawsze w ostateczności można rozważyć sprzedaż nieruchomości. W otoczeniu dynamicznie rosnących cen jest to sposób, który powinien pozwolić nie tylko na spłatę kredytu, ale też na realizację zysku z tytułu wzrostu wartości nieruchomości” – podkreślił.

 

Ekspert wskazuje, iż dla osób w lepszej sytuacji finansowej, szczególnie wartym rozważenia rozwiązaniem jest nadpłata kredytu. “Przeciętny dług zaciągnięty na zakup mieszkania może być już dziś oprocentowany na ponad 5 proc. To znaczy, że w przypadku kredytu zaciągniętego na 25 lat nadpłata kredytu na kwotę 10 tysięcy złotych oznaczać może obniżenie comiesięcznej raty o około 60 złotych (zakładamy najpopularniejszy system rat równych). To oznacza oszczędność w kwocie 720 złotych rocznie. Dla porównania trzymając te pieniądze na lokacie oprocentowanej na 2 proc., możemy liczyć jedynie na odsetki na poziomie 162 złotych rocznie (po opodatkowaniu)” – zauważył. (PAP)

 

autorka: Małgorzata Werner-Woś

 

mww/ drag/

Wiadomości z regionu

Powiązane wiadomości