Stanisław K., prezes nieistniejącej już fabryki wytwarzającej znicze usłyszał przed Sądem Okręgowym w Kielcach wyrok. Na terenie zakładu doszło w sierpniu 2018 roku do tragicznego pożaru, w którym dwie osoby zostały ranne, a jedna zginęła.
Prokuratura domagała się kary w wymiarze 6,5 roku więzienia oraz 500 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonych. Sąd wprawdzie uznał winę Stanisława K., ale zmienił kwalifikację czynu.
Uznano go winnym braku zapewnienia zasad BHP i zlekceważenia przepisów przeciwpożarowych, czym doprowadził do narażenia swoich pracowników na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
Za tak zakwalifikowany czyn sąd wymierzył karę roku i czterech miesięcy więzienia i 5 tys. zł zadośćuczynienia.
Oprócz Stanisława K. na ławie oskarżonych zasiadały także Monika P. i Justyna P., pracownice firmy. W ich wypadku prokuratura żądała 3,5 roku odsiadki i po niemal 280 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonych. Sąd obu kobietom wymierzył kary grzywny w wysokości 3 tys. zł.
Wyrok nie jest prawomocny i strony mogą wnieść apelację do Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Do pożaru w fabryce zniczy w Kielcach doszło w sierpniu 2018 roku. Jak wynika z ustaleń służb, doszło do niego z powodu awarii urządzenia do malowania zniczy, które zostało uruchomione pomimo tego, że Stanisław K. był świadomy złego stanu urządzenia.
Justyna P. i Monika P. odpowiadały w zakładzie za BHP i były oskarżone o to, że dopuściły do uruchomienia i obsługi niesprawnego urządzenia.