Katarzyna Furmanek dla Gazety Świętokrzyskiej: Mam nadzieję, że ten sezon skończę dopiero pod koniec września!

Za Katarzyną Furmanek słodko-gorzki rok 2024. Kielczanka najpierw wywalczyła kwalifikację na Mistrzostwa Europy, gdzie udało jej się awansować do finału, ale niestety nie oglądaliśmy jej na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. A jak sama młociarka KKL-u Kielce ocenia ostatnie miesiące, jakie ma plany na najbliższą przyszłość i co pokazuje jej Anita Włodarczyk?

Jakub Orawiec, Gazeta Świętokrzyska: -Gdzie teraz przebywasz Kasia i jakie są dalsze plany przygotowań do sezonu 2025?

Katarzyna Furmanek, KKL Kielce: -Obecnie jesteśmy w Spale, później znów będziemy tutaj na kolejnym obozie, a następnie lecimy do Monte Gordo, gdzie będziemy się już mocniej przygotowywać do Pucharu Europy w Rzutach (15-16 marca).

-Czyli ten sezon zainaugurujesz właśnie zawodami Pucharu Europy?

-Tak, tam planujemy pierwszy tegoroczny start.

-Ostatnio w twoich mediach społecznościowych mogliśmy zobaczyć dużo postów na których wspólnie z Ewą Różańską trenujecie pod okiem Malwiny Wojtulewicz. To właśnie w takim składzie będziecie się najczęściej meldować na mityngach?

-Tak, ja też jakiś czas temu przeprowadziłam się do Białegostoku i tam trenuję z trenerką Malwiną, więc ten skład często się powtarza. W trójkę lecimy na Puchar Europy, więc tak to teraz będzie wyglądać.

-Zmieniliście coś w przygotowaniach względem poprzednich sezonów?

-Na pewno gdzieś kontuzje i wiek robią swoje, więc trzeba to dostosować do tego jak ja się czuję. Są pewne zmiany, ale jednak kręci się to przy takiej podstawie z małymi odchyleniami.

-Sezon 2024 przyniósł Ci pierwszy seniorski finał ME. Na Stadionie Olimpijskim w Rzymie zajęłaś 11 miejsce z wynikiem 67.50. Z drugiej strony nie udało się niestety wywalczyć upragnionej kwalifikacji na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Jesteś zadowolona z tego ostatniego roku?

-Ja zawsze mówię, że to był taki słodko-gorzki rok. W pewnym sensie był to najlepszy rok w mojej seniorskiej karierze j jestem z tego jak najbardziej zadowolona. Ale z drugiej strony naprawdę mało brakło, żeby pojechać na Igrzyska. Cieszę się z finału mistrzostw Europy, ale wiem, że stać mnie na dalsze rzucanie. Na pewno jest niedosyt.

-Rozumiem, że będzie jeszcze próba ataku Igrzysk w Los Angeles?

-Zdecydowanie, nie ma innej opcji! Zresztą Anita pokazuje, że ja to jeszcze mam dużo czasu (śmiech).

-W 2013 roku startowałaś już na Mistrzostwach Świata juniorów młodszych w Doniecku. Wciąż masz w sobie taki sam zapał do uprawiania królowej sportu?

-Kiedy to było (śmiech). Jest to na pewno inny zapał. Wtedy byłam po prostu dzieckiem, które się świetnie bawiło. Teraz nadal się świetnie bawię, ale jednak jest to moja praca i człowiek inaczej do tego podchodzi po dwunastu latach. Ale nie wyobrażam sobie życie bez tego, więc to się nie zmieniło.

-Najbliższy sezon przyniesie wrześniowe mistrzostwa świata w Tokio. To główny cel na ten rok?

-Zdecydowanie. Mam nadzieję, że ten sezon skończę dopiero pod koniec września!

-Nie udało Ci się zobaczyć na żywo Stadionu Narodowego w Tokio podczas Igrzysk Olimpijskich w 2021 roku, czas to nadrobić.

-Tak, chętnie zobaczę ten stadion, a nawet nie tyle zobaczę, co pojadę i powalczę razem z dziewczynami.

-Twój rekord życiowy to 73.61 z pandemicznego 2020 roku. Czujesz, że takie wyniki wciąż są w twoim zasięgu?

-Oczywiście. Myślę, że główną rolę odgrywa tutaj przygotowanie psychologiczne. W 2020 roku nie było praktycznie żadnej presji i wymagań w stosunku do mojej osoby. Po prostu wchodziłam i robiłam swoje. Później przytrafiła mi się jedna, druga kontuzja i to troszeczkę ściągnęło mnie w dół. Trzeba wrócić do takiego podejścia „nic nie muszę” i myślę, że to pozwoli mi znowu rzucać ponad 73/74 metry.

-Od początku swojej kariery reprezentujesz KKL Kielce. Stolica województwa świętokrzyskiego to dobre miejsce na lekkoatletyczny rozwój?

-Tak, tutaj trenerami byli dziadek, tata, babcia. Bardzo ciężko byłoby mi się rozstać z kieleckim klubem. Zwiedziłam już kawałek Polski i mogę powiedzieć, że w Kielcach mamy naprawdę bardzo dobre zaplecze do trenowania rzutu młotem. Jest hala, jest też rzutnia. Trochę żałuję, że teraz nie mogę tam trenować, ale zawsze się cieszę, że mogę reprezentować Kielce i sercem zawsze będę z Kielcami.

-Już na sam koniec myślę, że warto wspomnieć o szczytnej inicjatywie. Na licytację w finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy trafiła twoja koszulka z ubiegłorocznych mistrzostw Europy w Rzymie. 

-Z rodzicami od dzieciaka zawsze wspierałam  WOŚP i uważam, że to bardzo fajna inicjatywa. Jeśli teraz mogę się w jakiś sposób przyczynić do pomocy to jest to dla mnie nawet zaszczyt. Mam nadzieję, że będzie się dużo działo na tej aukcji. Cieszę się, że są osoby dla których mogę być wzorem. To naprawdę bardzo miłe.

 

Link do aukcji: https://allegro.pl/oferta/koszulka-reprezentacji-polski-katarzyny-furmanek-17115661219

Foto: Marek Biczyk

Wiadomości z regionu

Powiązane wiadomości