Uczestnicy odbywającego się w piątek spływu kajakowego po Nidzie wezwali służby po tym, jak w wodzie odnaleziono pusty kajak i but należący do ich 28-letniego kolegi. Poszukiwania skończyły się dobrze, a powodem ich rozpoczęcia był nadmiar alkoholu.
Zgłoszenie o zaginięciu kajakarza wpłynęło do pińczowskich policjantów w piątkowe popołudnie. 28-letni mieszkaniec Buska-Zdroju brał udział ze znajomymi w spływie kajakowym po Nidzie, lecz odłączył się od grupy. Po jakimś czasie jego towarzysze dostrzegli, że rzeką płynął pusty kajak zaginionego i jeden z jego butów. Mężczyzna po raz ostatni był widziany w okolicach Krzyżanowic, gdzie zgłosił, że chce na moment dobić do brzegu. Tam ślad po nim zaginął, dlatego postanowiono wezwać pomoc.
ZOBACZ TEŻ: 29-letni samobójca uratowany przez ostrowieckich policjantów
Policjanci wespół ze strażakami sprawdzili całą trasę spływu kajakowego i znaleźli zaginionego na jednym z brzegów – błąkał się wśród zarośli i jak się okazało był kompletnie pijany.
Jak wytłumaczył zaginiony, źle umocował swój kajak przy brzegu i porwała go woda. Wysokie stężenie alkoholu we krwi – mężczyzna wydmuchał ponad 2 promile – sprawiło, że zachowywał się agresywnie w stosunku do policjantów i samego siebie.
Tym razem skończyło się na strachu i zaangażowaniu w akcję kilkunastu policjantów i strażaków ze specjalistycznym sprzętem, jednak jak podkreślają służby zgłoszenie było w pełni zasadne. Wskazują też, że korzystanie z kajaków i innych obiektów pływających będąc pod wpływem alkoholu jest wykroczeniem, za które grozi grzywna. Kara pieniężna to jedno, jednak taka nieodpowiedzialność może się skończyć znacznie gorzej – w 2014 roku w Nidzie utonęło trzech kajakarzy. Warto mieć to w pamięci decydując się na spływ, by nie zlekceważyć tej pozornie płytkiej i bezpiecznej rzeki.