Łukasz Mejza miał leczyć chorych. W tle terapia w Meksyku oraz maseczki bez atestów

Firma Łukasza Mejzy obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości – wynika z ustaleń WP. Cena wyjściowa za taką kurację miała wynosić 80 tys. dolarów. Metoda, którą zachwalał, nie ma medycznego potwierdzenia.

Łukasz Mejza jest prezesem VinviNeolinic. Jak wynika  z ustaleń dziennikarzy Wirtualnej Polski, spółka miała pozyskiwać klientów w Polsce, a następnie kierować ich do jednej z klinik w Meksyku. Po zastosowaniu terapii komórkami macierzystymi pacjent miał być pod stałą opieką Vinci NeoClinic. Z folderów reklamowych dziennikarze WP dowiedzieli się, że terapia miała pomagać chorym na niemal każdy nowotwór, Alzheimera, stwardnienie rozsiane, zanik mięśni czy nawet autyzm.

ZOBACZ TEŻ: Większe wynagrodzenia w gminach. Sprawdź ile zyskają samorządowcy.

Tydzień temu głośno było o handlu maseczkami bez medycznych atestów, w którym pośredniczył wiceminister sportu i turystki – Łukasz Mejza. Wirtualna Polska posiada dowody, że Łukasz Mejza handlował maseczkami bez atestów – piszą dziennikarze w obszernym materiale. Mejza miał zapewniać, że maseczki te chronią przed zakażeniem koronawirusem. Miał je kupować po 2,75 zł netto za sztukę, a sprzedawać po 4,15 zł.

fot: Wikimedia Commons

Wiadomości z regionu

Powiązane wiadomości