Służby białoruskie nie kryją się z tym, że pomagają cudzoziemcom w siłowym przekraczaniu granicy. Czynny udział z ich strony to już codzienność – powiedziała PAP kapitan Krystyna Jakimik-Jarosz z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Placówka SG w Czeremsze chroni 25-kilometrowego odcinka granicy polsko-białoruskiej, na którym tylko w ub. tygodniu było 5 prób siłowego jej przekroczenia.
W poniedziałek reporter PAP odwiedził strażników granicznych z placówki w Czeremsze. Wizyta rozpoczęła się od zamkniętego przejścia Połowce – Pieszczatka. Sam punkt graniczny został zamknięty z powodu z pandemii Covid-19. Wzmocniony został po zajściach na przejściu granicznym Kuźnica – Bruzgi w połowie listopada, kiedy duża grupa migrantów szturmowała tam granicę.
“Concertina została wzmocniona zaporą po szturmie na Kuźnicę” – powiedziała por. Straży Granicznej Izabela Greczan. Na drodze na przejściu granicznym w Połowcach, zapora z concertiny dodatkowo została wzmocniona dwoma warstwami metalowych barierek tworzących mur, a przestrzeń pomiędzy nimi jest gęsto wypełniona plątaniną zasieków.
Odcinek granicy chroniony przez placówkę SG w Czeremsze jest zalesiony w 75 procentach. Pani porucznik Izabela Greczan wymienia to jako jeden z powodów nasilenia prób siłowego przekroczenia granicy na tym odcinku.
ZOBACZ TEŻ: Filia Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Sandomierzu stara się o nową siedzibę
„Odcinek ten jest w 75 procentach pokryty lasem. Tereny leśne pomagają się schować. To może być ułatwieniem” – wskazała.
Na temat relacji między polskimi a białoruskimi pogranicznikami wypowiedziała się kapitan Krystyna Jakimik-Jarosz ze Straży Granicznej.
„Od momentu, kiedy pojawił się kryzys migracyjny, nie ma między nami współpracy. Wcześniej ta współpraca układała się bardzo dobrze” – powiedziała.
Minione dobre relacje wspomina mówiąc, że „nawet co roku braliśmy udział we wspólnych spływach kajakowych służb granicznych, a teraz, kiedy prosimy o jakiekolwiek informacje, to nic nie otrzymujemy”.
„Służby białoruskie nie kryją się z tym, że pomagają cudzoziemcom w siłowym przekraczaniu granicy. Oślepiają nas laserami, światłami. Często dochodzi do prowokacji, że rzucają kamieniami w stronę żołnierzy, naszych funkcjonariuszy i policjantów” – powiedziała kapitan.
„Czynny udział z ich strony to już codzienność” – zaznaczyła.
Następnym przystankiem był przejazd kolejowy między Polską a Białorusią. Na torach również ustawiona jest zapora tymczasowa z płotu i concertiny. Widać, że w tym miejscu granica była forsowana siłowo. Płot jest przekrzywiony, a po polskiej stronie leży sterta drewna, z którego, jak poinformowali funkcjonariusze SG, były zrobione kładki, dzięki którym migranci przechodzili przez zaporę.
Kolejnym postojem był punkt, na który pogranicznicy mówili „dwa-siedem-zero”. Na miejscu widać było słupy graniczne Polski i Białorusi z tym numerem. Było to miejsce ostatniej próby siłowego przekroczenia granicy na tym odcinku. Jest to okolica miejscowości Bobrówka.
„Z piątku na sobotę (10-11.12) był tutaj ostatni incydent. Nasi funkcjonariusze byli oślepiani przez służby białoruskie, następnie rzucano w naszą stronę kamienie i kłody drewniane. Później została rzucona kładka na concertinę i po tej kładce migranci próbowali przekroczyć granicę” – powiedział funkcjonariusz Straży Granicznej biorący udział w tym incydencie.
Wieś Bobrówka znajduje się na samej granicy polsko-białoruskiej. Mieszkańcy mogą oglądać przez okna to, co dzieje się na granicy. Ostatnia próba siłowego przejścia granicy zdarzyła się zaraz obok domu Wiery Aleksiejuk, z którą udało się porozmawiać. Natomiast twierdzi, że samego zdarzenia nie obserwowała. Pani Wiera powiedziała, że nie przeszkadza jej obecność wojska i Straży Granicznej, a nawet dzięki temu czuje się bezpiecznie.
Udało się również porozmawiać z innym mieszkańcem Bobrówki. Pan Wiktor twierdzi, że stan wywołany kryzysem migracyjnym nie wpłynął znacząco na jego życie. „Niewiele się zmieniło. Są ograniczenia, ale żyje się normalnie” – powiedział. Komentując obecność wojska i Straży granicznej powiedział, że „dobrze się czuję, bo jest bezpiecznie”.
Widokiem ciągle towarzyszącym w trakcie pobytu przy granicy są posterunki wojskowe ustawione na tyle blisko, że kolejny i poprzedni zawsze utrzymać kontakt wizualny.
Na stronie Straży Granicznej opublikowano zasady obecności mediów w pasie przygranicznym z Białorusią. Redakcje mailowo zgłaszają chęć uczestniczenia w wizycie. Warunki do organizowania wizyty zapewnia Straż Graniczna. SG ustala termin trwania oraz szczegóły trasy, jaką przemieszczają się uczestnicy wyjazdu w pasie granicznym – biorąc pod uwagę sytuację na granicy i bezpieczeństwo uczestników.
Od 1 grudnia do 1 marca przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania, z którego wyłączeni są m.in. mieszkańcy czy miejscowi przedsiębiorcy. Zgodnie z nowelizacją, która umożliwiła wprowadzenie tego zakazu, na czas określony i na określonych zasadach komendant placówki SG będzie mógł zezwolić na przebywanie na tym obszarze również innych osób.
Zakaz wprowadzono w 183 miejscowościach w województwach podlaskim i lubelskim przylegających do granicy z Białorusią. Wcześniej na tym samym obszarze, od 2 września do 30 listopada, obowiązywał stan wyjątkowy. Dziennikarze do strefy stanu wyjątkowego nie byli jednak wpuszczani. Obostrzenia w strefie nadgranicznej wynikają z kryzysu wywołanego przez reżim Białorusi na jej granicach z Unią Europejską.(PAP)