“Gazeta Wyborcza”: Pułapka na wspólnie rozliczających się małżonków

Małżonkowie, którzy wspólnie się rozliczają z podatków, mogą stracić tysiące złotych. Wszystko przez specjalną rządową ulgę, która przejdzie im koło nosa – pisze w piątek “Gazeta Wyborcza”.

“Dzięki Polskiemu Ładowi dowiedzieliśmy się, co to jest klasa średnia. Otóż jest to grupa osób zarabiających więcej niż 5,7 tys. zł brutto miesięcznie, czyli trochę ponad 4 tys. zł na rękę. Dla nich rząd wprowadził ulgę, która ma sprawić, że dla osób z tej grupy nic się nie zmieni albo straty miesięczne będą niewielkie. Ta klasa średnia to osoby mające przychody ze stosunku pracy od 68 tys. 412 do 133 tys. 692 zł rocznie (od 5701 do 11 141 zł brutto miesięcznie). Jeśli ktoś będzie mieć wyższe lub niższe przychody roczne, z ulgi nie skorzysta” – pisze gazeta.

“GW” publikuje wyliczenia doradcy podatkowego Małgorzaty Samborskiej, z których wynika, że ulga osiąga maksymalną wartość dla przychodu 102 tys. zł i wtedy jej wpływ na netto to ok. 2290 zł w skali roku.

Gazeta zwraca uwagę, że problem się pojawia, gdy małżonkowie rozliczają się razem.

ZOBACZ TEŻ: Kielce. Mieszkańcy tłumnie wzięli udział w Orszaku Trzech Króli

“Nie ma pewności, jak stosować ulgę dla klasy średniej przy wspólnym rozliczeniu małżonków. To kolejny bubel Polskiego Ładu – mówi radca prawny dr Marcin Wojewódka.

Zdaniem doradcy podatkowego Przemysława Hinca “konstrukcja ulgi dla tzw. klasy średniej powoduje problem, gdy małżonkowie chcą się rozliczyć wspólnie, ale tylko jedno z nich zarobkuje i zarobi np. 150 tys. zł, a drugie zajmuje się domem i nie uzyskuje dochodów”.

“Mimo że połowa dochodów tego, który zarabia, będzie doliczona niepracującemu, to i tak żadne z małżonków nie skorzysta z ulgi, choć wydawałoby się, że przecież taki dochód podzielony na pół (po 75 tys. zł na osobę) mieści się w widełkach przewidzianych dla ulgi, czyli między 68 412 zł a 133 692 zł” – mówi Hinc. Jak dodaje, “wszystko wskazuje też na to, że nie będzie można rozliczyć tej ulgi, nawet gdy jedno z małżonków zarobi 150 tys. zł, a drugie 50 tys. zł”.

“Stanie się tak, bo ulga nie jest rozliczana od podstawy opodatkowania, ale wcześniej, od dochodów podatników (podobnie jak składki na ubezpieczenie społeczne). W tym przykładzie pierwszy z małżonków nie nabędzie prawa do ulgi, bo zarobi +za dużo+, a drugi – bo zarobi +za mało+. Tylko jeśli dochody każdego z małżonków mieściłyby się w widełkach, czyli jedno z nich zarobiłoby np. 120 tys. zł, a drugie np. 80 tys. zł, to każdemu z nich przysługiwałoby prawo do rozliczenia ulgi” – czytamy w “Gazecie Wyborczej”.

Gazeta zwraca uwagę, że są też opinie przeciwne.

“Zdaniem Antoniego Kolka, eksperta Pracodawców RP, rząd nie doprecyzował, kiedy można z skorzystać z ulgi. Nie wiadomo, czy stosować przepisy w sposób ograniczający, i wówczas tylko małżeństwa, w których zarobki obu osób mieszczą się w limicie, mogą z ulgi skorzystać – będzie to bardzo mała grupa, wyklucza to wiele osób” – czytamy.

“Zatem powinno się patrzeć w sposób szerszy, i nawet gdy jeden z małżonków ma 50 tys. zł, a drugi 150 tys. zł, powinna mieć zastosowanie ulga dla klasy średniej. Inaczej nie daje to korzyści przy wspólnym rozliczaniu. Zgodnie z art. 2a ordynacji podatkowej takie wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść podatnika. Ale na razie trzeba czekać na interpretacje MF. To niestety pokazuje, że Polski Ład był wprowadzony za szybko i podatnicy nie mogą być pewni, ile podatku zapłacą” – twierdzi ekspert. (PAP)

 

Autor: Mieczysław Rudy

Wiadomości z regionu

Powiązane wiadomości