66-letni mężczyzna został cudem uratowany przez policjantów z Komisariatu w Działoszycach po tym jak zgubił się w lesie w trakcie spaceru z psem. Poszukiwania drogi powrotnej tak go wycieńczyły, że nie miał siły iść dalej. Pomoc nadeszła w ostatniej chwili.
W poniedziałek, 31 stycznia o godzinie 21 funkcjonariusze z Działoszyc otrzymali zgłoszenie od mieszkanki gminy Michałów, że w okolicy jej posesji chodzi podejrzany mężczyzna. Kobieta bala się go i nie podjęła próby kontaktu, ale poprosiła o pomoc funkcjonariuszy.
ZOBACZ TEŻ: Morawica. Prawie utonął w przydrożnym rowie. Uratował go policjant po służbie
Zanim patrol przybył na miejsce po tajemniczym mężczyźnie nie było śladu. Jednak mundurowi postanowili rozejrzeć się w okolicy przewidując, że być może ktoś w okolicy potrzebuje pomocy. Udali się w kierunku pobliskiego kompleksu leśnego. Tam, około 200 metrów od zabudowań znaleźli mężczyznę siedzącego na leśnej ściółce.
Okazało się, że jest to 66-letni mieszkaniec gminy Michałów pochodzący ze Śląska. Kupił niedawno w tej okolicy dom, a feralnego dnia wybrał się na spacer z psem. Nie zabrał telefonu i zgubił się. Od godziny 10 rano do 21 błądził po okolicy, a po zmroku próbował uzyskać pomoc w okolicznych zabudowaniach, jednak nikt nie wpuścił go na swoją posesję z obawy o bezpieczeństwo. Postanowił wrócić w kierunku lasu i dalej szukać drogi do domu. Niestety, robiło się coraz zimniej, a mężczyzna był już tak wyczerpany, że nie miał siły dalej iść. Przyznał, że policjanci znaleźli go w ostatniej chwili.
Mężczyzna został odnaleziony kilka kilometrów od swojego domu. Policjanci przewieźli go w jego miejsce zamieszkania. Z tej przygody wrócił cały i zdrowy choć wycieńczony, ale niewiele brakowało aby ta historia miała dramatyczny finał. Ratunek dla 66-latka przyszedł dzięki czujnej postawie mieszkanki gminy i policjantom, którzy nie zbagatelizowali zgłoszenia.
