81-letnia kobieta, która niepostrzeżenie wyszła z domu postawiła na nogi rodzinę, mieszkańców swojej miejscowości, druhów OSP, strażaków zawodowych i całą pińczowską policję. Poszukiwania seniorki trwały 14 godzin, lecz najważniejsze, że miały nad wyraz szczęśliwy finał.
Kobieta wyszła z domu znajdującego się w jednej z miejscowości gminy Działoszyce we wtorek, 15 lutego około godziny 15. Nie informowała rodziny, a ponieważ jest osobą schorowaną, to jej zniknięcie wywołało słuszny niepokój bliskich. Początkowo poszukiwali seniorki samodzielnie, później z pomocą sąsiadów. Gdy i to wsparcie nie pomogło, około 18 wezwano na pomoc służby. Zapadł zmrok, a w nocy zapowiadano temperatury bliskie zeru.
ZOBACZ TEŻ: Świętokrzyskie. Prawie 20 mln złotych dla gmin na termomodernizację
Zaginiona kobieta cierpi na wiele dolegliwości, poza tym jest niezdolna do samodzielnej egzystencji. Te wszystkie okoliczności złożone razem sprawiły, że komendant pińczowskiej policji postanowił w trybie alarmowym wezwać cały stan swojej jednostki. Do poszukiwań, poza rodziną i mieszkańcami wsi przystąpiło 18 strażaków ochotników z gminy Działoszyce i zawodowych oraz 50 funkcjonariuszy z psem tropiącym.
Przez 14 godzin trwały gorączkowe poszukiwania. Służby sprawdziły wszystkie okoliczne lasy i pola, wąwozy i nieużytki. Tymczasem w środę przed godziną 5 rano funkcjonariusze natrafili na zaginioną na poboczu jednej z dróg, kilka kilometrów od domu.
Kobieta była wystraszona, ale nie odniosła żadnych obrażeń. Mimo całej nocy spędzonej poza domem nie była też wychłodzona. Jej ubranie nosiło natomiast ślady przedzierania się przez bardzo gęste zarośla. Przy tym seniorka twierdziła, że jedynie wracała do domu i zgubiła się. Kobieta została przekazana pod opiekę rodziny. Można więc powiedzieć, że tym razem historia zaginięcia starszej i niesamodzielnej osoby miała szczęśliwy finał.
fot. zdjęcie ilustracyjne/policja