Policjanci ze staszowskiej drogówki zatrzymali w sobotnią noc dwóch pijanych kierowców. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że obaj wpadli w odstępie pół godziny i w tym samym aucie.
Przed godziną 22 w sobotę patrol policjantów z Wydziału Ruchu Drogowego KPP Staszów zatrzymał opla kierowanego przez 26-latka. Kontrola drogowa wykazała, że nieodpowiedzialny kierowca miał prawie 3 promile alkoholu w organizmie. Mężczyzna musiał pożegnać się z prawem jazdy i samochodem, którym nie mógł kontynuować podróży.
ZOBACZ TEŻ: Otwarto wystawę „Jagiełło – Matejko. Król w twórczości Mistrza”
Zaledwie pół godziny później patrol zatrzymał w tym samym miejscu 42-letniego kierującego, który poruszał się znajomym już dla funkcjonariuszy oplem. Okazało się, że kierowca to życzliwy kolega 26-latka, który postanowił przeparkować mu auto w inne miejsce. Problem w tym, że badanie trzeźwości wykazało, że sam miał prawie 2 promile alkoholu we krwi.
Podobnie jak jego kolega, 42-latek także stracił prawo jazdy i wkrótce będzie musiał tłumaczyć się przed sądem. A feralny opel musiał zapewne poczekać na przeparkowanie do wytrzeźwienia właściciela.