Pełną poświęcenia i wysiłku akcję przeprowadzili w niedzielę, 19 lutego strażacy z Kielc. Po godzinie 15 otrzymali wezwanie o pomoc z Mójczy w gminie Daleszyce. W błotnistym brzegu rzeki Lubrzanki utknął… koń.
Miejsce, w którym doszło do zdarzenia znajdowało się w niedostępnej, podmokłej okolicy. Strażacy musieli więc dotrzeć tam pieszo, wraz ze sprzętem. Znaleźli tam konia, który nie był w stanie wyjść na brzeg rzeki i zanurzony w niej do połowy walczył o życie. Nieopodal, na drugim brzegu rzeki znajdowała się także kobieta, która dosiadała konia.
ZOBACZ TEŻ: Kielce. Wnuczka uratowała swoją babcię
Pierwsza próba wyciągnięcia z błota zwierzęcia przy pomocy linek nie powiodła się. Wtedy przytomność straciła kobieta, która udała się na pechową konną przejażdżkę. Strażacy musieli przedostać się na drugi brzeg Lubrzanki i udzielić jej pomocy medycznej, po której odzyskała przytomność. W ogrzewanym pojeździe strażackim poczekała na przyjazd karetki, która przetransportowała ją do szpitala.
W międzyczasie strażacy rozpoczęli odkopywać konia z błota, aby umożliwić mu wydostanie się na brzeg. Zwierzę było jednak już tak słabe, że nie było w stanie stanąć na własnych kopytach.
Wtedy zaczął się drugi etap akcji – zwierzę obłożono kocami i ratownicy zaczęli je rozgrzewać i nacierać. Dzięki temu, po kilkunastu próbach koń wstał i można było go odprowadzić do właściciela, który czekał na pechowca w stajni.
W trzygodzinnej akcji wzięły udział trzy zastępy straży pożarnej i 13 ratowników.
fot. Straż Pożarna