Szara strefa zajmująca nawet do 60% rynku liczone obrotem, prawodawstwo sprzed 31 lat; setki milionów mniej w budżecie co roku przez utracone dochody z podatków, które płacą legalne podmioty, brak ochrony prawnej dla dużej części graczy – Polska branża bukmacherska stoi przed wielkimi wyzwaniami.
Dla polskiej branży bukmacherskiej wrzesień pełen był spotkań, kongresów, raportów, analiz i rozmów na szczycie. Federacja Przedsiębiorców Polskich zaprosiła sekretarza stanu z Ministerstwa Finansów Artura Sobonia, ministra KAS Bartosza Zbaraszczuka, przedstawicieli branży bukmacherskiej i pozostałych interesariuszy do rozmowy, na skutek której politycy i przedstawiciele biznesu wypracowywali wspólne rekomendacje i wnioski przekazane stronie rządowej.
W Zakopanem podczas II Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki branża rozmawiała z politykami o obecnym stanie prawnym i niezbędnych reformach. Również w Karpaczu, gdzie odbywało się XXXII Forum Ekonomiczne, jednym z istotnych elementów była rozmowa o tym, w jakim kierunku powinna iść branża. Podczas inauguracji Fundacji Dobry Rząd duże zainteresowanie budziły rozważania jak zwiększyć wpływy do budżetu z tytułu zakładów bukmacherskich. Ważnym elementem rozmów o przyszłości branży jest głos Totalizatora Sportowego. Państwowa spółka również walczy o dostosowanie przepisów do dzisiejszych realiów. Dlaczego ta tematyka stała się tak istotna w przedwyborczej gorączce?
„Przede wszystkim ze względu na to, że mamy do czynienia z rzadką w polityce sytuacją, w której na wprowadzeniu odpowiednich rozwiązań skorzysta każda zainteresowana strona. Jeśli będziemy działać mądrze i zgodnie z wypracowanymi rozwiązaniami, to w Polsce na zmianach w prawie dotyczącym branży bukmacherskiej nikt nie straci, a zyskać można bardzo wiele – podkreśla Adam Lamentowicz, który z ramienia PIGBRiB brał udział we wszystkich wymienionych wydarzeniach, i dodaje – Polski sport będzie mógł liczyć na jeszcze większe wsparcie sponsorskie. Społeczeństwo zyska na setkach milionów dodatkowych wpływów do budżetu. Legalni bukmacherzy będą konkurencyjni w zestawieniu z ogromną szarą strefą. Politycy, niezależnie od reprezentowanej opcji, będą mieli dodatkowe środki na realizację obietnic wyborczych. A na dodatek gracze będą bardziej bezpieczni po przejściu z będącej poza kontrolą szarej strefy do legalnych podmiotów.
Z tą opinią zgadza się Arkadiusz Pączka, wiceprezes Federacji Przedsiębiorców Polskich: „Jako reprezentatywna organizacja pracodawców w Radzie Dialogu Społecznego, opiniująca co roku projekt budżetu państwa, szczegółowa uwagę przykuwamy do aspektu szarej strefy w Polsce. Jest to niezrozumiałe, że mając na względzie dane z rynku, czy raporty branżowe, rząd nie podejmuje działań w kontekście wdrożenia pewnych rozwiązań i to nie tylko ustawowych. Apelujemy zatem o rozpoczęcie dialogu w tym zakresie i opracowanie wspólnie z branżą mapy zmian legislacyjnych, ale też działań wykonawczych. Będzie to nie tylko z korzyścią dla budżetu państwa ale też da jasny sygnał dla graczy czy potencjalnych inwestorów w tej branży w naszym kraju. Doświadczenia z innych krajów pokazują, że tych korzyści jest dużo więcej. Jako Federacja Przedsiębiorców Polskich zobowiązujemy się do rozpoczęcia dialogu z resortem finansów tuż po wyborach, tak aby przyjąć w duchu dialogu pewną propozycję ścieżki zmian dla branży. Rządzący muszą w końcu dać sobie szansę, żeby odpowiednio zarobić na branży bukmacherskiej”.
W ogonie Europy
Czy faktycznie możliwe jest wprowadzenie rozwiązań korzystnych dla wszystkich? Skąd w ogóle konieczność zmian? Przede wszystkim wynika ona z tego, że obecne ustawodawstwo było tworzone w 1992 roku, kiedy świat wyglądał zupełnie inaczej. Nie było Internetu, który sprawił, że w branży bukmacherskiej granice państw niejako przestały istnieć. To niesie ze sobą zagrożenia.
„Aż 57% polskich graczy przyznaje, że nie gra tylko u legalnych bukmacherów. Ta szara strefa została nieco przyhamowana w wyniku poprawek przyjętych w 2017 roku, jednak teraz pozytywna tendencja znacznie wyhamowała, a legalny rynek przestał rosnąć. Dziś, według raportu firmy H2Gambling, często cytowanej przez regulatora, ponad 1,2 miliona Polaków regularnie korzysta z oferty nielegalnych operatorów w Polsce. Takie osoby nie są odpowiednio chronione przez prawo, ich środki nie zawsze są bezpieczne. A na dodatek regulator na podmiotach nie posiadających polskiej licencji nie jest w stanie wymóc żadnych niezbędnych procedur, chociażby tych dotyczących odpowiedzialnego grania. A przecież ludzie chcą być bezpieczni i chcą wspierać polski sport oraz budżet ze swoich podatków. Legalnym bukmacherom bardzo zależy na tym, żeby móc jeszcze mocniej zaangażować się w sponsoring naszego sportu, a warto zaznaczyć, że już dziś są jego kluczowym mecenasem. Żeby móc zrobić kolejny krok, trzeba jednak zrównać konkurencyjność legalnych bukmacherów i szarej strefy” – tłumaczy Adam Lamentowicz.
Legalne podmioty na naszym rynku musza płacić podatek w wysokości 12% od obrotów, co było normą 31 lat temu, kiedy tworzono polskie ustawodawstwo dotyczące zakładów wzajemnych. Obecnie jednak świat i Europa dostrzegły konieczność zmian w prawie podatkowym, żeby walczyć z szarą strefą i mieć wpływ na to, jak działa ta branża. Przede wszystkim do przeszłości należy pobieranie daniny od każdej obstawionej kwoty (od obrotu). W Europie tylko 6 krajów ma podatek od zakładów bukmacherskich w oparciu o przychód – Polska 12%, Portugalia 8%, Niemcy 5%, Chorwacja 5%, Austria 2% i Irlandia 2%. Najskuteczniejszym rozwiązaniem jest podatek od GGR, czyli marży brutto, wynoszący w krajach UE przeważnie między 15 a 35 procent (średnio dla EU to 22%). On sprawia, że gracze nie są finansowo „karani” za legalną grę – ich wygrane mogą być zbliżone do tych oferowanych przez podmioty z szarej strefy, co skutkuje migracją klientów do strefy legalnej bez zwiększania popytu.
„Są jednak rozwiązania, które zwiększą bezpieczeństwo graczy i nie wymagają zmian w prawie. Te można by wprowadzić od ręki. Załóżmy Hazardowy Fundusz Gwarancyjny. To element uwiarygodnienia wszystkich legalnych podmiotów pod jednym parasolem. Wszyscy opłacają swoje zezwolenia do Ministerstwa Finansów. Połączmy te środki z odpowiednimi zabezpieczeniami po stronie Totalizatora Sportowego i stwórzmy jeden duży fundusz hazardowy, na wzór Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. On da pewność, że środki u legalnych bukmacherów są bezpieczne i zwróci uwagę klientów na fakt że często nieświadomie grają u nielegalnego bukmachera – apeluje Lamentowicz.
Problem dotyczy także rynku kasyn online – Totalizator Sportowy w ramach Forum Ekonomicznego w Karpaczu zaprezentował nowy raport H2Gambling – jedną z rekomendacji raportu jest wprowadzenie podatku od GGR dla firm bukmacherskich w Polsce – H2Gambling wskazuje, że taka zmiana ograniczy szarą strefę zarówno dla firm bukmacherskich, jak i dla właściciela marek Lotto i TotalCasino.
Marek Plota, radca prawny, ekspert międzynarodowego prawa hazardowego z kancelarii RM Legal zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt omawianego problemu: „Warto spojrzeć na nasze regulacje hazardowe z perspektywy utraconych korzyści. Dzisiaj Polska z 12 % podatkiem obrotowym ma najgorszą w Europie ofertę dla zagranicznych operatorów, zniechęcając ich do transferów finansowych na rzecz polskiego budżetu i sportu, a w najgorszym scenariuszu firmy te świadczą swoje usługi polskim klientom bez odpowiedniego zezwolenia, poszerzając tym samym szarą strefę i jednocześnie zamykając prawny parasol chroniący klientów legalnych bukmacherów. Na naszym rynku nadal brakuje kluczowych graczy globalnej branży bukmacherskiej, których budżety wielokrotnie przekraczają możliwości finansowe rodzimych firm. Wprowadzenie postulowanych przez Izbę zmian przyciągnie uwagę zagranicznego kapitału, poprawi perspektywę wpływów podatkowych do budżetu państwa oraz uruchomi finansowanie polskiego sportu niemal z dnia na dzień. Nie przegapmy tej szansy”.
Zmiany – i co dalej?
Dlaczego właściwie państwo miałoby iść bukmacherom na rękę? Przede wszystkim dlatego, żeby zadbać o odpowiednią ochronę swoich obywateli, a także zwiększyć pulę środków reinwestowanych w polski sport. Dużym plusem jest też możliwość zwiększenia wpływów do budżetu. W Szwecji po zmianach legislacyjnych (stawka podatku od GGR wynosi tam 18%), wpływy z podatku od gier od zakładów wzajemnych wzrosły w 2020 r. ponad 3-krotnie względem 2018 r. (302,1%). Bułgaria w 2014 r. wprowadziła podatek od GGR o stawce 20% i wpływy z tytułu tego podatku w 2021 r. wzrosły aż o 751,4% względem roku 2014 r. i rynek rośnie stale 50% rocznie. To tylko początek długiej listy dowodów na skuteczność tej metody ograniczania szarej strefy.
„W tym momencie cała branża stoi na rozdrożu. Obecna sytuacja sprawia, że mniejszym podmiotom bardzo trudno o osiągnięcie rentowności i grozi im bankructwo, zmiany są konieczne – pokazuje to fakt że legalny rynek przestał rosnąć, a tylko w ostatnim czasie trzech lokalnych operatorów zaprzestało działalności. Wspólnym działaniem możemy zrównać szanse legalnych bukmacherów, a co za tym idzie zadbać o bezpieczeństwo klientów. To jednak wymaga wprowadzenia postulowanych rozwiązań. Co stanie się z polskim sportem i polskimi klientami zakładów bukmacherskich, jeśli zmiany nie zostaną wprowadzone? Na to pytanie jako Polska Izby Gospodarczej Branży Rozrywkowej i Bukmacherskiej staramy się odpowiedzieć w raporcie Foresight Betting 2040, który zaprezentowaliśmy podczas kongresu w Zakopanem. Zachęcam do zapoznania się z nim, jednak mogę zdradzić, że w hipotetycznej >>Erze szarości, deregulacji i rozproszenia odpowiedzialności<<, do której doprowadzi zwlekanie z wdrożeniem skutecznych rozwiązań w walce z szarą strefą, znacznie ograniczone zostają możliwości inwestowania w sport czy kulturę, gracze coraz częściej padają ofiarą oszustów, a legalni bukmacherzy bankrutują. To byłby finansowy dramat dla polskich lig i klubów sportowych” – opisuje Lamentowicz.
379 milionów złotych: tyle polski budżet stracił w 2021 roku z tytułu braku wpływów podatkowych od tych, którzy grają w szarej strefie. Rynek co roku rośnie, a co za tym idzie rosną również straty, bo proces przenoszenia się graczy do legalnych podmiotów, ze względu na niekonkurencyjne stawki wygranych, wyhamował.
„Czas na działanie jest teraz. Nie za rok, dwa lata, czy pięć. Kiedy powstawało obecne prawo w Polsce otwierano pierwsza restaurację McDonald’s, na kinowych ekranach królowały >>Psy<< Pasikowskiego, Internetu w domu, ani telefonu komórkowego nikt nie miał, a reprezentacja Polski świętowała piłkarski srebrny medal wywalczony na igrzyskach w Barcelonie. Trochę się od tej pory zmieniło, prawda?” – podsumowuje Lamentowicz.
Źródło informacji: Polska Izba Gospodarcza Branży Rozrywkowej i Bukmacherskiej