Prawdziwy wyścig z czasem rozegrał się w czwartkowe popołudnie na terenie powiatów staszowskiego i kieleckiego. Ojciec 20-letniej dziewczyny zgłosił policjantom, że jego córka zamierza popełnić samobójstwo.
Tuż przed godziną czternastą do Komendy Powiatowej Policji w Staszowie zgłosił się mieszkaniec powiatu, który powiedział, że otrzymał od swojej 20-letniej córki wiadomość, z której wynika, że ta zamierza popełnić samobójstwo. Młoda kobieta mieszkała na terenie Kielc i jej tata nie umiał dokładnie określić numeru budynku, w którym wynajmuje mieszkanie.
ZOBACZ TEŻ: Będą dodatkowe fundusze dla jednostek OSP. W WFOŚiGW w Kielcach ruszył nabór wniosków
Kieleccy policjanci powiadomieni przez kolegów ze Staszowa sprawdzili numery wskazane przez ojca dziewczyny, jednak były one błędne. Czas płynął, dlatego funkcjonariusze ze Staszowa zdecydowali się pojechać do Kielc razem z przerażonym ojcem domniemanej samobójczyni, aby w ten sposób odnaleźć właściwy adres.
Po 30 minutach dotarli pod wskazaną przez mężczyznę okolicę i wspólnie znaleźli właściwy budynek. Pobiegli do mieszkania i pokoju, który wynajmowała kobieta. Zastali ją nieprzytomną, leżącą na ziemi. Staszowscy kryminalni sprawdzili jej funkcje życiowe i przystąpili do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Funkcje życiowe udało się przywrócić i 20-latka trafiła pod opiekę ratowników i lekarzy. Okazało się, że zażyła dużą ilość tabletek i popiła je alkoholem. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili.
ZOBACZ TEŻ: Pacjent z kieleckiego szpitala tymczasowego wypisany do domu. W oddychaniu pomoże mu respirator