Nie zapłacił za paliwo i odjechał. Kilka chwil później musiał zapłacić znacznie więcej

O tym, że cwaniactwo nie popłaca boleśnie przekonał się 39-latek z Małopolski, który jadąc trasą S7 postanowił nie zapłacić za paliwo zatankowane na jednej ze stacji. Kilka chwil potem wpadł w ręce policji i okazało się, że do zapłacenia będzie miał znacznie, znacznie więcej niż nieuregulowany rachunek za benzynę. 

Do zdarzenia doszło w piątkowy wieczór. Skarżyscy policjanci, którzy patrolowali trasę S7 wjechali na jedną ze stacji, gdzie zatrzymał ich jej pracownik i przekazał, że dosłownie chwilę wcześniej ze stacji uciekł kierujący busem, który zatankował paliwo za prawie 400 zł i odjechał bez płacenia w kierunku Suchedniowa. Funkcjonariusze ruszyli więc w tym kierunku.

ZOBACZ TEŻ: 29-letni samobójca uratowany przez ostrowieckich policjantów

W Suchedniowie zatrzymali pojazd pasujący do opisu pracownika stacji. Okazało się, że kieruje nim 39-letni mieszkaniec Małopolski, a podróżuje z nim o rok młodszy kolega.

Poinformowany o powodzie zatrzymania kierowca nie krył zdziwienia, gdyż jak usiłował wmówić, był przekonany, że rachunek uregulował jego pasażer. Ten natomiast zapierał się, że miało być zupełnie odwrotnie – to kierowca miał zapłacić za paliwo.

W ten sposób kierowca otrzymał 400 zł mandatu za kradzież paliwa oraz 100 zł mandatu za zły stan techniczny auta – utracił też dowód rejestracyjny. Musiał też wrócić na stację i uregulować należność za skradzione paliwo. A jakby tego było mało, w czasie kontroli wyszło na jaw, że 39-latek jest też poszukiwany za niezapłacenie innej grzywny w kwocie 300zł. Innymi słowy, pożałowanie 400 zł na paliwo skończyło się łącznymi kosztami przekraczającymi tysiąc złotych i straconym dowodem rejestracyjnym.

 

fot. Świętokrzyska Policja

Wiadomości z regionu

Powiązane wiadomości